pools nederland - drugs en mensenhandel
detale
pools nederland - drugs en mensenhandel
podobne
Na początku tego tripraportu zaznaczam iż kryminalne zachowania w nim opisane zostały stłamszone w całości (poza pewnymi wyjątkami ale ja nic nie wiem) przez holenderską policje oraz Douane (służbe celną). Nie brałem udziału w żadnym z nich a opisana historia jest moim opowiadaniem :) Wiek również jest nieprawdziwy żeby utrudnić łączenie wątków.
Początek jak to początek, każdy kto jedzie jako flex do holandii ma pojęcie o tym jak to wygląda. Ja jako człowiek nauczony ciężkiej pracy a także dotkliwie potraktowany przez pracodawców w Belgii, Niemczech i wcześniejszym okresie w Holandii nie bałem się tego co mnie tam spotka. Było wręcz super, bo zdążyłem wyrwać się z hotelu robotniczego na drugi koniec dzielnicy (bliżej do Amsterdam Areny i ogólnie do dobrej stacji metra która zawiezie cię do centrum). Miałem swoje zakwaterowanie i fach w ręku, kasa z agencji pozwoliła mi wyrobić VCA oraz inne papiery legalizujące moje umiejętności na terenie Beneluksu - zacząłem życie w NL. Z perspektywy czasu patrząc na to myślę że to był zajebisty czas gdyby nie sąsiedzi.
Moje mieszkanie w sumie nie wiele różniło się od kurnika agencji, były o dwie osoby mniej i ogółem wyższy mieszkaniowy standard. Cały kurnik obsadzony polakami, a jakżeby inaczej - holender zbudował specjalnie dla polaków którzy chcą wejść na wyższy poziom na zachodzie, mieć zameldowanie. Moim bezpośrednim sąsiadem był skazany prawomocnym wyrokiem niderlandzkiego sądu na dobre kilkanaście lat polak handlujący narkotykami. Nikogo nie obchodziło skąd czynsz pomimo bezrobocia i zasiłku, powiem nawet więcej - wpłatomaty holenderskie przyjmujące po 50 banknotów i holenderska skarbówka ani razu nie przypierdoliły się do wpływu gotówkowego 10000 euro. Wpadł przez swoją głupotę, zachłanność i krzywdę wyrządzoną pewnej dziewczynie. Sprzedawał szeroki wachlarz brany od ciapaka wspomnianego gdzieś po lewej stronie na panelu. Była to kokaina, amfetamina (taka prawdziwa, nie popularna holenderska pasta czy polska gównofetamina), jakieś piperazynki w pigułach, MDMA też w pigułach jak i krysztale, żelatynowe kapsułki z DXM, marihuana i to taka lepsza niż z koffa, oxy, parę razy brał duży wafel kartoników z LSD ale to tylko na zamówienie sąsiedztwa które zdążyło przez pewien czas się zżyć.
Całe moje dni spędzałem na braniu różnych specyfików, w pierwszym tygodniu wypróbowałem asortyment coffe i smart shopów amsterdamskich, następnie po znalezieniu dojścia do włada i ogarnięciu benzo (zjazd był nie do przetrzymania, psychoza występowała za każdym razem) wesoło żyłem sobie na amfetaminie jak amerykanie na adderallu, benzo używając tylko wtedy gdy fetka szła w celach imprezowych a nie lepszego TIGowania (pdk).
Ciekawe w okresie rozwinięcia się całej mojej przygody były akcje pokroju zabierania ludzi na toksykologię, miałem przypadek współlokatora który z dnia na dzień zwariował od włada. Zaczynał nam wkręcać że czujniki dymu to kamery, wkręcił sobie że nie może zasnąć bez zapachu śmieci gdyż do mieszkania wpuszczają nam jakiś gaz. Rozpierdalał po mieszkaniu obierki i mówił żebyśmy mu dziękowali bo byśmy dawno się potruli. Miarka przebrała się gdy geniusz próbował pokonać urojony gaz tym ziemnym z kuchenki, wezwaliśmy pogotowie i wytłumaczyliśmy na czym polega problem. Zabrali go do karetki, więcej go nie zobaczyliśmy tylko dozorca kazał spakować jego rzeczy i chciał odesłać je do Polski, nie miał w sumie gdzie ich odesłać bo chłopak nie miał ŻADNEJ żyjącej rodziny, wiedzieliśmy że był z domu dziecka ale nic więcej na ten temat. Przestawałem się dziwić, samotność może dobić szczególnie gdy wykazuje się zachowania antyspołeczne. Tzn. chłopak zawsze z nami zapalił, zarzucił pigułke a potem regularnie brał pakiecik od sąsiada żeby polatać w pracy, ale nie zsocjalizował się z nami w dostatecznym stopniu. Warto dodać że nikt nikogo tam nie gnębił, w nocy na parterze zbierały się jak to mawiał kolega ''frajkorpsy'' mające na celu zdobyć amsterdam i sprawić żeby całe De Wallen nie mogło usiąść przez tydzień. Niestety, takie jest życie.
Wspominałem o małych fortunach których dorabiali się Polacy, chociaż pewnie wciąż się dorabiają. Myślę że mogę spokojnie wspomnieć nazwę dzielnicy,macie ją niżej. Na drugim końcu Diemen był hotel robotniczy pewnej agencji pracy zatrudniającej głównie polaków. W tamtym czasie moi sąsiedzi obrali sobie ciekawą taktykę, wpierdalali ludzi w ćpanie poprzez amfetamine i metamfetaminę. Rzadkością było żeby ktoś chciał kokę, w ich odczuciu to była słabsza wersja mety - co za pierdolone zwierzęta. Efektem działań zarobkowych ferajny były częste wizyty policji, pogotowia i służby celnej (nie wszyscy byli tam pierdolnięci, niektórzy dogadywali się z moimi sąsiadami i słali to do polski) czyli osławionego Douane które może wszystko. Oprócz tego bójki, posadzenie jednego z czarnych na wózku inwalidzkim, oraz myślę że to pośrednio przez narkotyki, jak ściągnąłem buszka z methpipe moim pierwszym przystankiem było De Wallen więc to byłoby to, gwałty. Tak, tyle się słyszy o ciapakach gwałcących białe kobiety, a w okresie w którym byłem w Holandii (nie dowiecie się jakim :) ) polacy zgwałcili dwie śniade kobiety i jedną Holenderke. Czarni i ciapaci bali się chodzić po ulicy, naćpani polacy terroryzowali okoliczną ludność, która oczywiście przeciwstawiała im się ale wiecie - taka jedna banda czy dwie kolegów przeciwko naćpanym patusom z gorszego kraju którzy kierują się stadnym poczuciem polskości - bez szans. Polacy to bitny naród, szkoda że tylko tak to teraz się objawia. Byliśmy tam plagą, teraz z tego co wiem jest tam lepiej, policja już nie jeździ a turek prowadzący bar z portugalską kuchnią ma wierną klientele zamiast bluzgów, zniszczeń i pobić.
Opisywanie moich doświadczeń z narkotykami w tym kraju jest moim zdaniem pointless, kokaina to najcudowniejsza rzecz na świecie razem z baką, MDMA podobnie tylko prąd po głowie chodził jak zjadłeś takie 2x 200mg albo nie dałeś tary na skali. Metamfetamina najgorszy syf, bałem się że jestem uzależniony. Moje doświadczenia z psychodelikami były dosyć dziwne i pokrętne, bardziej głupie, śmieszne niż takie rozkminowe i cudowne jak to opisują na tym portalu. Nie wiem czym to mogło być spowodowane, więcej było otwierania drzwi od łazienki i darcia się że ktoś postawił kontener przed drzwiami wejściowymi aniżeli zgłębiania materii. Byłem strasznie zadowolony że zgłębiłem tyle stanów świadomości, ale ta retrospekcja jest bardziej obrazem Polski za granicą i obrazem narkotyków w Holandii na których zbudowany jest ten kraj :)
Skoro to retrospekcja, oczywistym jest że to za mną, nie mieszkam już tam. Jest tak, nie żałuję gdyż koks i baka prima sort są dostępne importem docelowym w polszy, wyjechałem stamtąd po tym co się tam odkurwiło, a był to w moich oczach kompletny upadek ludzkości.
Sąsiad który zarabiał kokosy i był bezkarny już prawie 2 lata, stwierdził że mu mało. Postanowił szukać dziewczyn które mógłby wziąć na dziko (na dziko czyli do wynajmowanego mieszkania przyjmujesz osobe pracującą na czarno, w praktyce bezdomnego z meldunkiem w polsce. Zazwyczaj zostaje tydzień-dwa, ty zgarniasz soczyste dwie stówki czyli prawie masz opłacony czynsz a twój dziki już odkuty idzie na mieszkanie jakieś na legalu i pracuje). Myśle sobię że pewnie tak będzie i tym razem, sąsiad został na pokoju ze swoim ziomkiem z polski, dziewczyna która się tam wprowadziła była zgrabną blondynką, jej celem była nauka holenderskiego co w dużym stopniu już osiągnęła i rozpoczęcie nauki, posiadała dyplom matury międzynarodowej czy jak to się tam zwie. Dziwnym wydawało mi się że zaczęła ćpać koks, chociaż lubiła tylko przypalić no i raz zarzuciła karton (ona miała zupełnie odmienne uczucia w sumie niż ja po tym całym elesde, próbowała coś malować itp itd), drugim czynnikiem przykuwającym moją uwagę było to że po pewnym czasie brania przez nią stymulantów była wożona przez sąsiada non stop samochodem w jakieś miejsce. On dostawał telefon, wołał ją i razem gdzieś jechali. Zaczęło mi coś świtać, ale pomyślałem że pewnie sama się na to godzi i fajną gaże zgarnia. Polskie aktorki też się puszczały a jeżdżą ferrari, hehe.
Dowiedziałem się o co chodzi podczas standardowej posiadówki u kumpla, wjechała ketaminka którą lubiliśmy w ostatnim czasie się raczyć, śmichy chichy a ja wtedy zobaczyłem pierwszy raz od jakichś dwóch tygodnią tą dziewoje, wybiedzona i to solidnie, mówi do kolegi że ten jej coś dosypał i ona w ogóle chce wracać do Polski. On w śmiech że ma nie panikować, to proszek którym raczą się anioły, że bodyload jest dosyć ciężki ale zaraz będzie fajnie. Wróciła z zwieszoną głową do pokoju, chyba się zaczynało. Wróciła po jakieś pół godzinie, zaczęła mnie wyzywać, zaczynam mówić o co chodzi, i że jak ma faze to ma sie położyć. Ona zaczyna pierdolić coś o duchach, synu bożym czy tam świętym, koleżka nagle spoważniał, drugi wyciągnął telefon i zaczął ją nagrywać, pytania czemu ona ich wyzywa, zaczynałem rozumieć o co chodzi. Po tym jak skończyli nagrywać, kamerzyste schował telefon i wepchnął ją do pokoju, mówiąc że jak zacznie przestawać działać to może iść do kuchni. Siadł na kanape i zaczął się smiać
- E, debilu sprawdź czy nic szklanego nie ma tam ani noża czy żyletki.
Kolega niedoszłego supergangstera tak też uczynił.
- Widzisz? Tak wchodzi się na wyższy poziom, pogonienie stówy i zarobienie tysiaka to tydzień, czasem dwa, różnie to jest, ona w dzień potrafi zarobić dla mnie dwa. Je, pije, sra i wciąga koks, lepszej maszyny do zarabiania pieniędzy nie znajde. A i jak będziesz wracał z roboty to podskocz do zioma i powiedz że chce na siebie trochę smerfów (pcp albo meo pcp kij wie ale to było to 100 pro) albo pigułek zaciemniających (powiedziane z charakterystyczną manierą w głosie, pisze żeby oddać całą tą sytuacje jak najwierniej) bo jak zacznie się buntować to będę musiał ją sprzedać, a Polke tutaj trudno dostać.
- Jesteś konkretnie popierdolony, nie narób lipy reszcie chłopaków a ode mnie z daleka - powiedziałem spokojnym głosem, tylko dlatego że byłem kurewsko naćpany, wyszedłem stamtąd i opowiedziałem najbardziej zaufanym chłopakom z pobliskich mieszkań co się dzieje.
Rozpoczął się bojkot, po temat do śniadego zacząłem jeździć sam o co do mnie była przypruta, nic nie sprzedawałem po prostu byłem pośrednikiem nic nie biorącym za pośrednictwo. Mijały tak tygodnie, miesiące, on kupił sobie lepszy samochód, kazaliśmy chłopakom podpytać się czy wypierdala, on powiedział że niski czynsz i nieprzypałowe miejsce jest tutaj. Zebraliśmy się i powiedzieliśmy żeby wypierdalał, siano ma przecież. Po tym jak to zrobiliśmy wyposażył się w broń.
Sąsiad skończył bardzo marnie, po sprowadzeniu trzeciej dziewczyny na nasz hotel wpadło Douane i policja, skłamałbym mówiąc że antyterroryści, dwa patrole i jeden radiowóz douane, sześciu funkcjonariuszy. Kolega supergangstera konkretnie nafurany zaczął wpierdalać ich asortyment do kibla, jak już nie dawało rady to wyrzucił pakiet przez okno i poleciał w ślad za nim. Z szóstego piętra. Żadnych fajerwerków, gangster strzałów nie oddał, położył się spokojnie na ziemi gdy zauważył wchodzących z obu stron po trzech funkcjonariuszy. Życie to nie film.
Supergangster został złapany, cały pion był przesłuchiwany i traktowany przez holendrów jak najgorsze śmieci, myśleli że współuczestniliśmy w procederze sutenerstwa i handlu dragami, kolega miał ostro przejebane za 8g mety w pokoju ale w końcu przybito mu grzywne i nawet go wypuścili. Niedoszły alfons dostał podobno gruby wyrok, dziewczyna wróciła do Polski, po 2 miesiącach w szpitalu psychiatrycznym popełniła samobójstwo
Do dzisiaj niesamowicie dręczy mnie myśl - może gdybyśmy go sprzedali to ta dziewczyna nie byłaby zniszczona przez tego typa? Może jedno życie byłoby ocalone? Do dzisiaj nie wiem czemu tam wpadli, może ktoś się skruszył i powiedział? Ale mocno za późno. Można mnie posądzać o mitomaństwo, bardzo proszę. Przyda mi się parę wulgarnych słów pod moim adresem, napisanie końcowej częsci tej retrospekcji było dla mnie bardzo ciężkie. Amsterdam Parano kończy się tam, gdzie zaczyna się ludzka krzywda.
- 17452 reads
Comments
Takie sobie. Zbyt chaotyczne
Takie sobie. Zbyt chaotyczne i napompowane madafakerskością xd
"Psychopatia indukowana" bardziej mi się podobała.
Polacy za granicą
Niezła patola xD O ile to opowiadanie jest prawdą oczywiście.
Miłość ma tyle form, a tak trudno je rozwinąć.
Umierała stokroć, wciąż nie może zginąć.