ziggy frojt czyli "dlaczego ten proszek wybiela do bieli bielszej niż inne proszki (nawet wiodących producentów)"
detale
raporty unknown
- Jak zostać G-łupawym B-ambrem L-unatycznym (krótki poradnik)
- Zoologiczno spirytualny trip na benzydaminie
- Do czego służy otwieracz???
- Podróż barką
- DXM - moja miłość skończyła się tragedią.
- To chyba Bóg...
- DOI - SROI (Pyndolowe Stany Po Umyciu Pach)
- Tramal wciąga.. 500mg
- Jak się nie nudzić, czyli DXMowe wagary.
- Tramadol test trip
ziggy frojt czyli "dlaczego ten proszek wybiela do bieli bielszej niż inne proszki (nawet wiodących producentów)"
podobne
subst: koko, wielowódo, tłustoblanto
ilość: 1/5 g, ok. półlitro, 1/4 g
s&s: poprostu pomyślałem, że gdyby było to by było miło i w zmienności krajobrazu się zdarzyło
dośw: parę razy przedtem
motto: "Wiadomo,że koka działa na zwieracze" ;P
Pominę konteksty jako nieistotne. Wystarczy powiedzieć, że pewnej nocy zawitał z wizytą pewien pan. Rozsiadł się. Nózkę na nóżke założył . Lakierki odsłonił. I rzucił dokładnie na środeczek stołu coś srebrnego. Pogadał momento. Wstał i się pożegnał. Gospodarz wieczoru w takich sytuacjach posługuje się zegarem z kuchni. Cóż, to nawet więcej mówiące niż lustro z przedpokoju. Poprzednie próby nie napawały mnie szczególną miłością do koko, wręcz przystąpiłem do rytuałów ze sceptyzmem ale i pewną dozą desperacji. No bo cóż można zrobić niebanalnego gdy wypiło się trzy duże drinki???
I tak się odbyło, nieco zaskoczyło, że mało na twarzy zdrętwiało. Pierwsze dziesięć minut ożywiło z lekka. Następne podniosło nastrój. A trzecie rozmyło, kopa dało, poniosło w nieistotność i tam zostawiło, chociaz opadłem, na bardziej ogarnięty poziom egzystencji. Przyjęcie się przenosiło, ale ja poszedłem zgoła w innym kierunku i nagle poprostu idę, w kierunku zgoła własnym, który sobie wybiorę bez zbędnych przemyśleń i rozterek zwykłych, mijam kobiety, a każda z nich na swój sposób jest piękna i warta uwagi, bez względu na poprzednie gusta i preferencje.
Do bankomatu podchodzę bo mam wpłacić pieniądze. Bez zbędnych rachunków, przeliczeń, kalkulacji poprostu wypłacam. Z tyłu pijana młodzież męska hałasuje. Rozpoczynam wesołą pogawędkę bo rozmawiać mogę z każdym bez strachu, ograniczeń, dla czystej przyjemności tego, że nie istnieją... CO!!! TO NIEMOŻLIWE!!! Moje kompleksy znikneły!!! No poprostu nie ma ich. Nie czuje się gorszy, nie czuje się lepszy. Nie czuje się brzydki ale nie czuję się piękny. Nie czuję się mądrzejszy, ale zupełnie jeszcze nie zgłupiałem. Nie czuję ograniczeń ale nie czuję się kimś innym. Wogóle się mało czuje. Bo czucie jak i wszystko wokół jest nieistotne. Jestem wybielony. Jak nigdy dotąd. No jak mi jest??? No jak??? Jest... (z braku lepszych określeń) ..."zajebiście", ale dlaczego znam tylko to jedno słowo??? Resztę wybieliło??? Reszta się zapodziała w zupełną nieistotność. Nazywam się Nieistotny. Mieszkam w mało ważnym świecie. Pomimo wszystko świat ten wydaje się całkiem przyjemny, chwilami zharmonizowany, miekki w liniach, koci w ruchach i prosty, poprostu niesamowicie nieskomplikowany. Chcesz być gdzie indziej poprostu idziesz. Chcesz jechać do taksówki wsiadasz. Chcesz kogoś poznać poprostu z nią/nim gadasz. Chcesz coś więcej - się z nią całujesz. Proste i nieistotne. Jescze pijesz. Smak jak lekarstwo. Mało co smakuje nie jak lekarstwo. Nieważne, grają to tańczysz. Byleby do rytmu i poprostu. A potem na zakończenie obserwujesz poprostu nieistotnie piękne zjawisko wschodu słońca.
Kiedy Z. Freud propagował kokainę jako panaceum na bolączki ego, to zapewne dostrzegł to o czym napisałem powyżej. Koka rozpuściła bowiem na godzin parę znaczną częśc mojej zwykłej umysłowej treści. Część zakompleksioną ale też tą , która wyznacza granice, stwarza egzo-pancerz nerwowy i sprawia, ze na rzeczywistość reaguje się emocjonalnie. Granice zostały zniesione, kompleksy rozpuszczone, skrupuły spłukane. A uczucia wyblakły.
- 16228 odsłon