rzeka gwiazd i podróż po wymiarach
detale
GBL: 1,5 ml (0,5 + 1)
Nastrój: Jak najbardziej pozytywny. Cele: Odpalić statek kosmiczny i pozwiedzać pobliskie planety, a może i inne gwiazdy tej galaktyki.
Od 5 do 40x: 2C-E, 2C-P, 4-HO-MET, absynt, african dream root, amfetamina, bufedron, calea, mefedron, piksy, psylocybina, szałwia wieszcza.
Od 1 do 4x: 4-ACO-DMT, 2C-E, 4-MEC, aviomarin, bieluń, butylon, bromo-DF, DOC, DOI, gałka muszkatołowa, kodeina, kokaina, LSA, LSD-25, MDMA, MDPV, methedron, methylon, muchomor czerwony, opium, pseudoefedryna, ruta stepowa.
rzeka gwiazd i podróż po wymiarach
podobne
WSTĘP
Ogólnie miał to być zwykły "odpoczynkowy" piątek. Przybycie moich dwóch przyjaciół było lekką niespodzianką, niemniej przybyli, kazali mi przygotować skafander kosmonauty, jeden z nich rzucił na stół 250 mg metoxyketaminy, podzieliliśmy i postanowiliśmy wyruszyć w kosmos.
Nie jadłem wcześniej ketaminy, ten środek ponoć jest analogiem. Wszystkie 'T+' podane poniżej są przybliżone, naprawdę ciężko ogarnąć upływ czasu na tym środku, 10 minut potrafi trwać 10 lat, a chwilę później 2 godziny mijają w minutę.
T - 0 (22:30)
Spożyte 33 mg substancji, jeden ze znajomych poszedł się wykąpać, z drugim usiedliśmy na łóżku gadając i patrząc na plakat z Mount Everestem.
T +15
Po 15 minutach leżenia na łóżku i obserwacji plakatu z Mount Everestem zaczynamy czuć zmiany. Ściana robi się jakby jaśniejsza, pływająca. Zmienia się perspektywa, pokój zdaje się zmieniać rozmiar, ciężko stwierdzić, czy na większy czy na mniejszy. Ogólnie ciężko stwierdzić cokolwiek. Zaczynają się problemy z mówieniem, staje się ono trochę bełkotliwie.
T +30
Substancja działa w pełni. Przypomina to trochę DXM, ale bez żadnego body loadu i nie ma tej dexowej "mistycznej pewności tego jak naprawdę jest i co należy robić". Problemy z mówieniem i poruszaniem. Słowa brzmią bardzo dziwnie gdy się je wypowiada i zdają się być jakby głoszone przez narratora. Tak jakby to był film - każda kwestia ma ogromne znaczenie dla fabuły całości. Papierosy smakują średnio.
Chodzi się trochę jak po dexie, mniej "robotycznie", bardziej jakby się nie było pewnym podłoża. Zaczynamy układać świeczki (podgrzewacze), których miałem akurat sporą ilość na podłodze. Bardzo ważna okazuje się muzyka, tak jakby tworzyła ona powietrze, którym oddycham, wypełnia mnie, pokój i wpływa mocno na to jak percypuję. Po kilku eksperymentach wybieramy ambient.
T +40
Dociągamy 25 mg. Płonące świeczki dają niesamowity efekt, pokój przenosi się do innego wymiaru. Pominę CEVy (nie zamykałem oczu na długo), OEVy póki co to "nienaturalność" pomieszczenia i mutujące twarze znajomych. Ogólnie jeśli chodzi o halucynacje to póki co dość podobne do dexowych, ale silniejsze. Nie mam ochoty mówić, wiem, że wszystko co powiem będzie manifestacją ego tegu, przez co kompletnie traci znaczenie, bo w końcu jestem tylko fragmentem tego wszechświata i znaczenie ma on jako całość, a nie pojedynczy element. W każdym razie teraz. I wszystko co może przeszkadzać być całością powinno odejść.
T +100
Idziemy na zewnątrz, kładziemy się na trawie i oglądamy chmury, które zdają się być zadziwiająco blisko nas. Wieje dość silny wiatr, więc chmury dość szybko pędzą po niebie, zza nich wynurzają się gwiazdy. I w tym momencie szczena mi opadła. KAŻDA GWIAZDA SPADA, płynąc jakby przez niebo, co w efekcie tworzy wrażenie, jakby nad nami była rzeka gwiazd. Albo jakby niebo było rzeką a gwiazdy płyneły razem z nim. Niesamowity widok, obiecujemy sobie, że powtórzymy to kiedyś latem przy bezchmurnym niebie. Teraz zauważam też wpływ środka na zmysł dotyku, mój płaszcz wydaje mi się być z całkiem innego materiału, jest bardziej chropowaty, czuję jakby nie był mój.
T +120
Po powrocie do domu dociągamy ostatnie 25mg. Twarze mutują się w sposób niesamowity, zanurzam się w jakimś dziwnym transie, ciało przestaje być moje, palą się świece, dzięki czemu pokój jest kompletnie odłączony od tego wszechświata z którego przed chwilą wróciliśmy (trawnik, domki, ulica, schody to jakiś abstrakt, który zniknął gdy zamknęliśmy drzwi).
T +180
Pijemy 0,5 ml GBL, żeby sprawdzić czy nas to nie zabije i idziemy na spacer po raz kolejny. Szybka wizyta w sklepie po papierosy, ogólnie nie bardzo wiem gdzie jestem, po co jestem i kiedy jestem :D. Kładziemy się na trawie po raz kolejny, obserwując ten niesamowity spektakl nad naszymi głowami, po czym wracamy do domu.
T +300
Nie bardzo wiem co się działo przez tą godzine po powrocie. Siedziałem na podłodze, może rozmawiałem. W każdym razie jakoś przed czwartą działanie substancji jest nadal bardzo odczuwalne, ale jakby łagodniejsze, pokój traci nienaturalność i mówienie nie stwarza już takich problemów. Wymieniamy obserwacje, pijemy jakieś piwo, bardzo brakuje nam jointów, niemniej siedzimy tak do piątej.
T +420
Piję 1 ml GBL, jeden kumpel który musi wstać o ósmej pije 2,7 ml i oczywiście zasypia. My z drugim oglądamy cośtam na kompie, bardzo ciężko nam zasnąć. Udaje mi się to dopiero około siódmej, nie wiem jak z nimi.
Zasnąłem o siódmej, obudzilem się o 11 pożegnać ziomka, zasnąłem znowu i wstałem o 17:30 bez większego kaca lub czegoś w tym stylu.
Podsumowanie
Bardzo bardzo bardzo ciekawa substancja, jednak osobiście pozostanę zwolennikiem bardziej kwaśnych rzeczy (lsd, 2c, 4-aco, grzyby), one w moim przypadku jakby "rozjaśniają wgląd", poprawiają humor i wywołują kolorowe, błyszczące wizualizacje w których gustuję - metoxetamina to był kompletny nieogar, nie wiedziałem dlaczego "dzieją się rzeczy", gdzie jestem, po co jestem, od jakiego czasu jestem i w ogóle wielkie "COOO??" towarzyszyło mi przez większość tripa. Niemniej dla samych gwiazd, chmur doświadczenie powtórzę na pewno, następnym razem będę też mierzył w k-hole.
W ilości spożytej przeze mnie troszkę podobne do ~600 mg dxm, niemniej definitywnie ma swój "styl", trochę przybliżony powyżej. Doświadczonym tripperom na pewno się spodoba.
Nie zauważyłem przyspieszenia akcji serca ani żadnych innych negatywnych reakcji mojego organizmu (typu swędzenie, pieczenie, problemy żołądkowe, ból czegokolwiek). Jeden z kumpli tego samego dnia zarzucił długą kreskę fety i przeżył tego tripa, no ale on jest kosmonautą zaprawionym.
Oczy wyglądały normalnie, niemniej problemy z chodzeniem i "dziwne mówienie" sa bardzo zauważalne. Jak wspomniałem na początku, idealna na lężące i siedzące tripy w bezpiecznym plenerze.
- 8290 odsłon