czas to pojęcie względne
detale
Poprzedniej nocy 10g gałki
0.5mg xanaxu
Nastawienie jak zawsze pozytywne
Łącznie 2 muszkieterów
MJ
Hasz
LSD
Meskalina
Benzydamina
Kodeina
raporty lewiatan211
czas to pojęcie względne
podobne
Zanim czas się zatrzymał
Budzimy się koło 11 i po kilku godzinach przygotowań, grania i ogarniania ruszamy z druidem do apteki gdzie czekają zamówione 2 opakowania tussidexu. Odebraliśmy co mieliśmy odebrać i kierujemy się do kolejnych aptek żeby się dozbroić.
Przygotowani wracamy do mieszkania potocznie zwanego ćpalnią i decydujemy się że mimo młodej godziny wrzucamy teraz.
Zegar zaczyna się psuć
Było koło 16 jak wtłoczyliśmy w siebie 280mg w kapsułkach jak z Matrixa i czekamy. Ze słuchawkami położyłem się na łóżku i czekałem czując, że powoli coś zaczyna się rozkręcać. Koło 17 wróciła moja mama z pracy i w tym momencie w powstała mała wyrwa w pamięci. Ogarnięcie wróciło koło 18 i w tym momencie będąc w bardzo wesołym, zdekszonym nastroju uderzył nas fakt że kończy się picie więc wolnym krokiem udałem się do rodzicielki po wsparcie finansowe na zakupy. W tym momencie czas znowu przestał się liczyć bo śpiewaliśmy Rzabola w Szanghaju, druid gdzieś zniknął więc zostałem sam na scenie i robiłem wszystko żeby jak najlepiej odśpiewać ten piękny kawałek. Gdy druid wrócił (okazało się, że był w toalecie) wyszliśmy z domu. Delikatnie byliśmy zdziwieni faktem, że od momentu pobrania pieniędzy do tej chwili zleciała prawie godzina.
W sklepie staraliśmy się zachowywać normalnie, kupiliśmy dwa pseudopiwa, normalne picie i coś do jedzenia. Wróciliśmy do ćpalni.
Jesteśmy gotowi możemy startować
Gdy wróciliśmy zabraliśmy się za dorzucenie dexa, śmieszkowanie i oglądanie dziwnych filmików. Po jakimś czasie drugi wrzut zaczął dawać o sobie znać, w tle leciała odpowiednia muzyka, paliła się jedynie lampka na biurku i monitor, wszystko będzie idealnie.
Gdy zamknąłem oczy wiedziałem czego się spodziewać, przerabiałem to wiele razy. Kosmos, niesamowite i niemożliwe do opisania konstrukcje ale nowością było to że się kręciłem i to mocno, raz czy dwa musiałem otworzyć oczy bo przeciążenie było podobne do lotu w kosmos (który w sumie odbywałem). Każdy trip na dexie mam wspaniały ale w tym było coś niezwykłego, gdy opadłem trochę w bok na krześle wpadłem w dziurę z której nie chciałem wychodzić. Znalazłem się w kanionie który się powiększał, siedziałem na fotelu ale ten był obrócony o 90 stopni i zachwycałem się tym co widzę.
Trwało to z kilka godzin, nie wiem ile.
Kapitanie co my robimy
Nagle podczas podróży wpadł mi do głowy świetny pomysł, pójścia na spacer. Druid nie był tym pomysłem zachwycony, ale się zgodził. Na dobrym 3 plateau się ubraliśmy co nie było takie łatwe i otworzyliśmy drzwi. Chodem rasowej kaczki dostaliśmy się do windy, zjechaliśmy i wyszliśmy na świeże powietrze powietrze. Spacer był wymagający, zrobiliśmy z 10 metrów, zatrzymaliśmy się, coś pogadaliśmy i wróciliśmy ale przygoda to przygoda.
Przyśpieszenie osiąga poziom krytyczny
Po powrocie zrzuciliśmy kurtki i wróciliśmy do rutynowych czynności takich jak tripowanie. Jednak gdy usiadłem, zgasiłem lampkę i zamknąłem oczy zacząłem po prostu zapierdalać, dosłownie czułem że zapierdalam jak myśliwiec. Gdy druid mnie o coś pytał to odpowiadałem tylko, że strasznie szybko zapierdalamy bo leciałem z całym pokojem. Po jakimś czasie przestałem zapierdalać więc stwierdziłem, że pogram i tutaj mała rada dla wszystkich-pływanie statkiem i strzelanie do innych statków na dexie to naprawdę nie jest łatwa sprawa :D
Gdy kurtyna opada
Koło 2 wrzuciłem pod język xanax, zgasiłem kompa i wleciałem na łóżko. Więcej grzechów nie pamiętam.
Nie ma co podsumować, było dobrze, zrobiliśmy kilka głupich rzeczy, nic nie zniszczyliśmy więc bilans jest dodatni.
Nie wiem tylko czy druid opisze tripa bo mówi, że prawie nic nie pamięta :P
- 8929 odsłon