pierwsza dxm'owa podróż podbita marihuaną.
detale
raporty heks1en
Użytkownik nie dodał jeszcze żadnego raportu
pierwsza dxm'owa podróż podbita marihuaną.
Prolog "Kacyk" po wczorajszym jaraniu i wielki bęben bo ogromnym gastro powoduje, że w dniu w którym mam brać DXM, jem tylko małą kanapkę.
18.20 mamy 16 tabletek acodinu na głowę (mi jedna wypadła w kiblu jak koleś obok mnie pierdnął i musiałem ręką zasłonić morde żebym się nie zaśmiał)
18.45 wszystkie tabletki łyknięte ale coś nie klepie wiec idziemy po więcej
19.10 nowe aco już podzielone i łyknięte teraz już 390mg jest w nas
19.40 lekko zawiedzeni brakiem efektów uciekamy z galerii, żeby skoczyć po bucha i co nieco uderzyć w płuco (może wtedy siądzie nam deks ;( )
20.00 wsiadamy do autobusa spod galerii i jedziemy do mnie na chate po drodze zachodząc po conieco materiału
20.05 ja zauważam pierwsze efekty (jakbym wypił pół litra ale najebałoby się samo ciało a nie umysł)
20.40 zachodzimy do kumpla gdzie dopada mnie "dxm'owe najebanie" (teraz czuję się jakbym wypił 0.7)
21.30 wbijamy do mnie na chatę, kumpel też zaczyna coś czuć
21.35 walimy po tłoku na łeb iiiiii........
21.40 najwidoczniej baka była ostatecznym, zapasowym zapalnikiem fazy bo wyjebało nas w kosmos i nawet nie byliśmy w stanie trzymać lufki z zapalniczką
21.40-23.00 czas największych lotów na bani: miałem ogromne przemyślenia, nie mogłem powiedzieć nic innego poza "o kurwa, ja pierdole, co tu sie odpierala?" (u kumpla ten stan był 22.00-23.30)
{22.30 widzę, że kolega zaczyna się coraz bardziej poruszać na łóżku, po zapytaniu go co robi mówi, że on tego nie kontroluje i muza go sama niesie
{22.40 jemy oboje krakersy, aż w końcu pytał się mojego kumpla czemu ich nie je (mimo, że je jadł XD) on odpowiada, że nie może bo ma gumę po czym następuje chwila ciszy w której uświadamia sobie, że nie żuje gumy tylko krakersy XD
{22.50 patrze na zioma, a on cały czas czesze swoję włosy w taki sposób, że drapie się przy tym po głowie
23.10 wynurzam się z tripa który mnie zupełnie pochłoną i odważam się wstać po czym zauważam uczucie jakby moje nogi to byłby by chudziutkie tyczki na których chodzę
23.40 oboje się w miare ogarniamy (kumpel ma resztki tripa, a mi został niezkoordynowany wzrok)
23.50 odprowadzam kumpla do domu
00.10 siędzę już w domu na fotelu, który nigdy nie był tak wygodny jak teraz i piszę ten trip raport ;)
Podsumowanie: Trip był mega przezyciem ale napewno nie dla każdego! Polecam jednak mniejszą dawkę na pierwszy raz (może 200). Nie ukrywam, że ta podróż mnie przerosła i gdyby dopadła mnie w mieście mogłoby się skończyć to źle, więc naprawde uważajcie na pierwszego tripa, dajcie załadować się substancji, nie dopalajcie za wcześnie (u nas na szczęscie to błędem nie było ale może tak się zdażyc), a przedewszystkim nie róbie tego poza domem (a jeśli już to koniecznie w cichym miejscu bez ludzi). Muzyka siedziała nam przezajebiscie (nawet nielubianych przez nas kawałków słuchało się zajebiście i czuliśmy, że nasze ciała mimowolnie poruszają się w rytm muzyki.
PS. Jest już 12.00 nastepnego dnia, po efektach już ani śladu ale właśnie poczułem, że całe moje ciało (najbardziej głowa) przyjemnie swędzi i mrowi.
- 2376 odsłon