cztery dni, cztery twarze
detale
raporty burakowski
cztery dni, cztery twarze
podobne
A więc chciałem się z wami podzielić jaką wspaniałą substancją jest gałka muszkatołowa, a raczej zawarta w niej mirystycyna.
Chwilę po 16 przychodzę do koleżanki i mówię: ty, walę gałkę. A ona w lekki śmiech. Nie mogę się doczekać zabawy na 2 dni.
Wchodzę do kuchni i zaczynam gałkę tarkować prowadząc live na instagramie z przedsięwzięcia. No cóż 4 gałki zmielone więc zaczynam konsumpcję, zalewam to wodą przygotowaną i wypijam. W smaku jak popiół z miętą i posmakiem orzecha laskowego - można normalnie bełta puścić.
18:00 - Nic nie wchodzi.
19:00 - Jesteśmy u kolegi, zapaliłem bucha i czuję jak nie mam fazy z bucha, a na moment normalnie zakrzywienie miałem widoku i ręka się rozciągnęła, trochę zabawy na 5 minut było.
19:15 - Czuję się trzeźwy i gałka nie sieka.
20:00 - Dalej trzeźwy i trochę wkurwiony - wysyłam kolegę po jeszcze paczkę gałek.
Chwilę przed 21:00 przychodzi, a ja znowu tarkuje 2 gałki (razem już będzie 6), zalewam i wypijam.
Lekko przed 22:00 przyszli 2 koledzy trochę najebani, a mnie gałka nie sieka, więc przynajmniej umoczę mordę i weselej będzie, wypijam kielon cytrynówki i siadam, czuję się jak po lufce i śmiesznie.
22:30 - Leżę na łóżku, czuć efekty coraz mocniej, a mianowicie nie dość, że czułem się jak po 10 kielonach, a nie 1, to oczu nie otworzę bo powieki ważą po 20 kilo. Nie ruszam się, a moje ciało (w szczególności ręce i nogi) zmienia rozmiar co chwile, kręci się samo w powietrzu (tak czuję i widzę przez zamknięte powieki), wykręca się w różne strony, odrywa i wczepia, wylatuje, ale nic mnie nie boli tylko wszystko jest przyjemne, czuje się wesoło. Nie wiem ile się tak bawiłem, ale zasnąłem nagle - blackout dosłownie, a wypiłem energetyka. Pierwsza twarz gałki - body load - mistrzowski
Następny dzień:
14:54 - Budzę się i świat wiruje jak na kwacholu z odmianą taką, że ostrość mam popsutą i czuję się, jakbym przed chwilą walnął 3 wiadra, oczy czerwone tak jak nigdy i lekki światłowstręt. Mówię, że pierdolę, i idę dalej spać, żeby wytrzeźwieć i wrócić do domu ostatnim autobusem po 18:00.
16:30 - Wstaję dalej tak samo nabombiony, ale przynajmniej mogę myśleć normalnie, bo wcześniej tak jak jestem śćpany tak nisko mi intelekt obniżyło.
17:50 - Wychodzę i wiążę buty z 6 minut, bo moje ręce są jak u niemowlaka, i wychodzę, świat nabrał pięknych i ciepłych barw, ale zniekształcony jak na lsd.
18:30 - Wysiadam i idę do domu (droga do mojego domu to jakieś 20 minut, z czego 10 minut drogi jest przez las), po drodze śmieję się z powietrza. Idąc lasem moje lęki znikają, czuję się jak duch i go lekko udaję, moje ciało jest lekkie jak po prysznicu, czuję się jak "mistrz życia" (nie potrafię tego inaczej opisać), ale dalej jak po 3 wiadrach jestem. Wchodzę do domu, przebieram się i idę się myć. Przysnąłem pod prysznicem - idę spać. Miałem świadomy sen, gdzie kolega zgubił mi epa, oddał pieniądze i nowego kupiłem, po czym za pół roku znalazł go i chce się zamienić. Ja mówię żeby spierdalał. Wracam do domu jak lord. Dowiedziałem się, że to był sen, kiedy się obudziłem. To była trzecia twarz gałki - zajebiste sny i rozkminy.
Następny dzień (poniedziałek):
6:30 - Wstaję i czuję się, jakbym całe bongo wypalił przed chwilą i oczy dalej czerwone (wmówiłem, że to od alergii i jakoś uwierzyli).
7:10 - Stoję na przystanku i fazuje sobie, muzyka gra w mojej głowie - natura jest piękna.
8:00 - Start lekcji, nie kumam totalnie nic, moje iq jest na poziomie 80.
12:35 - Kończę lekcje i idę do domu, czuję się tak, jakby minęło 15 minut od mojej pobudki, mam dziury w pamięci, co robiłem w szkole, ale jest znośnie.
13:20 - Wracając przez las czuję, jakbym się obracał i coś do mnie szeptał ten las, ale przywykłem, bo gdy wracałem do domu 6 razy po cipaczu, to było jeszcze mocniej,
13:40 - Siadam do obiadu, schabowy smakuje jak żurek, a ziemniaki jak gałka, więc nie jem ich.
15:00 - Idę spać i mam kolejny świadomy sen, ale w nim po prostu stałem na drodze i wiała mi bryza w twarz.
Ostatni dzień fazy (wtorek):
6:30 - Znowu wstaje i czuję się jak po lufce.
6:50 - Myję twarz i dotykam oka - jest suche jak karton, krople nie pomogły.
8:00 - Jestem na lekcji i nagle odczuwam taki zjazd z wszystkiego, że mógłbym zanąć, nagle zaczynam myśleć, jak osoba trzeźwa, a nie spalona, dociera do mnie, że już 4 dzień fazuje i trochę śmieszkuję, Jednocześnie oczy suche jak wiór, plecy bolą mnie, jakby ktoś po nich skakał i dalej czuję smak gałki. To była jej czwarta twarz - zjazd.
Doświadczenie mega przyjemne, na pewno powtórzę to, by posiedzieć na największym peaku.
- 7633 odsłony
Odpowiedzi
Mam nadzieję ,że ten trip
Mam nadzieję ,że ten trip report komuś się przyda