4-aco-dmt czyli jak dotknąłem nieskończoności
detale
raporty enzuro
4-aco-dmt czyli jak dotknąłem nieskończoności
podobne
Nim przejdę do opisania samego tripu ważne jest to byście chociaż trochę poznali mój światopogląd, gdyż ma to wielkie znaczenie. Jestem osobą zdrowo-rozsądkową, nigdy nie cierpiałem na żadne choroby (czy to psychiczne, czy fizyczne). Jestem bardzo pozytywnie usposobiony do życia; optymista, z dystansem do życia oraz swojej własnej osoby. Dużo się uśmiecham, mam szeroko rozumiane poczucie humoru. Mam przyjaciół, kochającą rodzinę, spełniam się w aktywnościach fizycznych: uprawiam sporty, w zimę morsuje; dbam o swoje zdrowie. W wolnym czasie jestem niezależnym podróżnikiem, który zwiedził wiele oryginalnych krajów Azji i Bliskiego Wschodu (zdaje sobie sprawę z odmiennych trybów życia w innych kulturach, oraz sam doceniam swoje życie że nie dotyka mnie głód, wojna, czy inne niekorzystne czynniki). Kocham naukę, za punkt honoru postawiłem sobie zrozumieć rzeczywistość jak najbardziej – taką jaka jest. Dużo czytam o fizyce (rozumiem założenia fizyki kwantowej, mechaniki klasycznej, etc. – podstawowe założenia), również interesuje się biologią, genetyką, oraz trochę psychiatrią z domieszką psychologii. Wiele moich teorii zapisuje, rozmyślam nad nimi, poprawiam – robię to, bo sprawia mi to przyjemność. Co najważniejsze widzę w nich, odzwierciedlenie w rzeczywistości. Stosuje brzytwę Ockhama, staram się redukować do najprostszych zasad oraz modelów: „Bytów nie mnożyć, fikcji nie tworzyć”. Zdaje sobie sprawę że wartości kulturowe takie jak „dobro”, „zło”, „sprawiedliwość” są tylko wytworem ludzkiego języka i wymagają punktu odniesienia by je określić. Mimo tego kocham muzykę (od klasycznej po speedcore), dużo czytam, lubię ogłupić się jakimś serialem – jestem otwartym człowiekiem. Poza wartościami kulturowymi staram się skupić na jakościach pierwotnych takich które są niezbędne dla rzeczywistości (masa, kształt, czas), ponieważ wszechświat może istnieć bez prawa, kultury, społeczeństwa – ale nie bez fizyki czy chemii (te nauki się wzajemnie przenikają). Widzę pewne prawidłowości we wszechświecie takie jak faworyzowanie pewnych liczb, czy modelów matematycznych (złota proporcja, pewne stałe matematyczne) – staram się to zawsze odnosić jakoś do życia. Sam posiadam inteligencję równą 144 IQ.
Uznałem że dobrym sposobem poznanie rzeczywistości będzie spróbowanie 4-Aco-DMT. Z racji tego że miałem do czynienia z innymi substancjami psychoaktywnymi, wiedziałem że mam bardzo silną wolę, stabilną psychikę oraz silne ciało. Postanowiłem iż mogę sobie pozwolić na pierwszy strzał 40 mg.
Set and setting był pozytywny: wcześniej zrobiłem trening siłowym, uczyłem się, spotkałem się znajomymi – miałem dobry humor, i ogólnie dzień określiłem jako produktywny.
O godzinie 19.20 przyjąłem ok. 40 mg (na pewno nie więcej niż 50 mg) 4-AcO-DMT doustnie. Trochę byłem podenerwowany/podekscytowany tym co mnie spotka (ponieważ z tego obserwuje używki zbliżają nas do poznania prawdziwej rzeczywistości, bez zniekształceń takich jak właśnie postrzeganie kulturowe, czy przypisywanie pojęć pewnym bodźcom) –zrobiłem gruntowny research na temat tej substancji oraz przeczytałem mnóstwo trip-reportów.
O-acetylopsylocyna ładowała się dość nieprzyjemnie, dziwne uczucie na brzuchu, ciężkość głowy etc. Po pewnym czasie pojawiły się pierwsze OEV-y, tak jak w przypadku 4-HO-MET widziałem liczby i litery, interpretuje to jako ekshibicjonizm mentalny. Co przez to rozumiem, że to co masz zapisane w mózgu zostaję uzewnętrznione na twoje procesy poznawcze. Zgadzało to się z moją zasadą że nie uczę się „na pamięć” lecz wg pewnych wzorców, zasad – idealnie to oddawały litery i cyfry. Chcę to również odnieść do innych osób które widzą jakieś inne rzeczy – wg mojej oceny polega to na tym iż mózg odbiera jakikolwiek bodziec wzrokowy i nadaje mu sam interpretację. Np. dlatego wiele osób po Benzydaminie widzi pająki – gdzie wg mnie to po prostu były czarny przemykające plamy. Sęk w tym, że starałem się nie nadawać interpretacji lecz widzieć wszystko takie jakie jest. Puściłem sobie przyjemną muzykę i oczekiwałem dalszego działania. Błędnik został otępiony ponieważ mimo że siedziałem wydawało mi się że poruszam się w górę i w dół. Zacząłem pomału odczuwać że ten trip może mnie przygnieść.
Na zegarze widniała 20.10, jeszcze nie doszło do peak’u a robiło się naprawdę ciężko. Postaram się wam przybliżyć moje pewne myśli oraz wrażenia, aczkolwiek mogą one być opisane nie chronologicznie co musicie mi wybaczyć. Same halucynacje nie stanowiły problemu, to dało się wytrzymać – największą niedogodnością był stan umysłu. Ogólnie rozróżniam to, że świadomość (wola, jaźń) jest czymś oddzielnym od wyobraźni (która jest tylko symulacją bodźców zapisanych w pamięci – ergo wiedza apriori nie istnieje), percepcji (zmysły) oraz nastroju. Czułem że na ciele czuje się źle, halucynacje się nasilały (wcześniejsze litery, lekkie falowanie, oraz pewne bodźce takie jak dziwne zjawiska wokół kształtów okrągłych (tak jakby wywierały one jakiś efekt wokół nich – coś jakby mini-grawitacja, albo ruch po okręgu, oraz tak jakby symulacja płaszczyzny euklidesowej), węch był wyostrzony, muzyka brzmiała przyjemniej ale nic specjalnego. Pojawiały się pierwsze objawy synestezji gdy myślałem jakąś liczbę (nie pamiętam jaką) pojawiał się słony smak na ustach. Moje procesy myślowe były gwałtownie przyspieszone, rozumiem przez to iloraz ilorazów, a nie np. 20%-owe przyspieszenie. Gdy siadłem i zamknąłem oczy, widziałem coś co bym chyba mógłbym nazwać fizyką kwantową – było to jakieś zjawisko które wyglądało na atomy lub inne jednostki elementarne. Zdałem sobie sprawę że czas tak bardzo zwolnił że sekunda dla mnie trwała jak 20 sekund dla normalnego człowieka. Postanowiłem wziąć prysznic bym trochę ochłonął, ogólnie spostrzegłem że każde działanie płynne działanie oddala mnie od tej „suchej, matematyczno-logicznej fazy” gdzie prędkość z jaką wyciągałem wnioski była niesamowita. W kabinie prysznicowej wszystkie zmysły oszalały, gdy zamknąłem oczy znalazłem się w miejscu które było jak ja nazywam „podwójnym symetrycznym odbiciem siebie” ciężko to określić, to był stan w którym język ludzki nie jest w stanie opisać tego co się działo w mojej głowie. Pamiętając o tym że muszę zajmować umysł, zacząłem czytać cokolwiek co odbierze moją uwagę od wzmożonej aktywności mózgu i jego wniosków. Położyłem się na chwilę postanowiłem przeczekać do peak’u i jakoś to wytrwać. Niestety nie dało się, czas mijał tak powoli, a to co widziałem w mojej głowie nie mieściło się chyba w mojej wyobraźni – sam nie jestem w stanie przywołać tego co się działo bo było to zgubne. Postanowiłem się przejść.
Ubrałem się, wyszedłem na zewnątrz – nastąpiło coś co nazwałem po prostu kompresją czasu, to jedyne sensowne pojęcie jakie mi przychodzi do głowy. Ludzie momentami zatrzymywali się w miejscu (mimo szli), by kilka chwil potem iść tak szybko jakbym przewijał kasetę na podglądzie. Wrzuciłem słuchawki od mp3 i puściłem jakąkolwiek muzykę by odwrócić umysł od myślenia – trochę pomogło. Była dopiero 20.40 – wiedziałem że najgorsze mnie czeka – PEAK. Zadzwoniłem do mojego przyjaciela, i powiedziałem że do niego wpadam nie mówiąc o co chodzi. Nie było problemu. W drodze do niego chyba właśnie uderzyło apogeum 4-AcO-DMT. W każdym zjawisku który obserwowałem widziałem sumę decyzji, oraz ciąg przyczynowo-skutkowy. Wyciągałem wnioski z prędkości bliską światłu, a sam dotykałem nieskończoności. Jakby to ująć, po prostu pamiętam że w tamtej chwili rozumiałem czym jest nieskończoność lecz chciałem o tym zapomnieć. Ta droga, tj. jakieś 7 minut to było najdłuższe 7 minut mojego życia. Marzyłem o jednym by zapomnieć o tym do jakich wniosków tam dochodziłem, a były one spójne, logiczne, i matematyczne. Wtedy myślałem tylko o jednym: nieświadomość to błogosławieństwo, a szczęście dla naszego ograniczonego mózgu może dać tylko zasada złotego środka. Najlepiej jak mogę to opisać to wszystko to co się działo w mojej głowie było przerostem treści nad formę. Mój mózg jako biologiczny produkt (forma) nie potrafił objąć tych myśli jakie się pojawiały. W mojej opinii polega to na tym iż technologia (tj. sztuczne otrzymanie 4-AcO-DMT), wyprzedziła biologiczną ewolucję – tj. ludzki mózg. Czułem się tak jakby moja świadomość dotykała rzeczywistości tak bardzo, tak blisko, tak dokładnie – że mój biologiczny mózg nie jest w stanie tego przetrawić. Przypomina mi się również iż byłem bliski zrozumienia porządku wszechświata, czy też absolutu. Nie był to Bóg, tak jak większość z nas rozumie jako myślącą istota– to było pewne jądro rzeczywistość które wszystko określa i bez którego rzeczywistość nie może istnieć. Conditio sine qua non. Wiedziałem że jeszcze długa droga przede mną, ponieważ dopiero 21.00 była zegarze. Jeszcze jedno: pamiętam że myślałem o tym iż po śmierci czeka mnie jakaś niespodzianka (?).
Dotarłem do przyjaciela, ogarnął szybko temat – i rozmawialiśmy o wszystkim byle zająć mój umysł. Po jakiś 20-30 minutach, spuchło mi lewe przed ramię oraz dłoń – strasznie się wtedy przestraszyłem. Nie mam pojęcia co się stało, aczkolwiek wydaje mi się że mogła to być jakaś reakcja (obronna? sygnałowa?) organizmu na to co się dzieje w mojej głowie. Odczuwałem nerwy na całej długości mojej lewej ręki i trochę na plecach. Od tego momentu stawiam kreskę i traktuje to jako drugi etap fazy – ponieważ wg mnie 4-AcO-DMT działa jako akcelerator lewej półkuli mózgu. To co się działo do spuchnięcia mojego lewego przedramienia to był pierwszy etap polegający na „prawdziwym” tripie. Natomiast to co się działo później to były konsekwencje tej wzmożonej aktywności myślowej. Nie mam tylko pojęcia czemu dostała za to prawa półkula (wnioskuje to po tym że lewa strona spuchła). Wg mnie to jest cena za ten wcześniejszy trip, ten czas wzmożonej aktywności – a wcale to nie jest trip. Zaburzona była moja percepcja, ciężko było mi określic przestrzeń, jak leżałem to ciężko było mi określić jak leżę, i w ogóle marzyłem o tym być nic mi się nie stało.
Na szczęście po kilku godzinach wszystko minęło, jakoś wytrwałem – mimo że to co się stało zostanie w mojej pamięci na całe moje życie. Zdałem sobie sprawę że wszelkie używki zbliżają nad do tej prawdziwej rzeczywistości poprzez blokowanie lub pobudzanie pewnych receptorów. Lecz, uwierzcie mi – jeżeli to co widziałem jest rzeczywistością, to nie chcecie jej znać. Ponieważ nasz mózg nie jest na to ewolucyjnie gotowy. Dla mnie skończyła się przygoda z używkami, nigdy więcej. Wolę się 100 razy schlać i rzygać niż przeżyć to jeszcze raz. Tylko upływający czas dodawał mi otuchy, gdyby to była osoba ze słabsza wolą oraz psychiką mogłaby po prostu sobie palnąć w łeb. Natomiast, 4-AcO-DMT w moim zdaniu jest środkiem który wzmaga pracę lewej półkuli mózgu, oraz uzewnętrznia pewne informację które masz w pamięci do twoich zmysłów.
- 42859 odsłon
Odpowiedzi
Mądrość
To co wyczytałem az przypomniało mi moje "grzybowe myśli". Jestem ciekaw co wymyśliłeś, bo twój umysł poruszył tematy które mnie nurtują- Napisz PW żebym miał już jakąś wiedzę na Moim tripie ;)
Odemnie oczywiście 5-ka
tak
Wspaniałe doświadczenie, od siebie tylko dodam, że nauka też jest wytworem kultury (i to bardzo konkretnej kultury) a prawa o których ona mówi to tylko konstrukty naszego umysłu, które zasadniczo nie zmieniają samych zjawisk, a tylko próbują je opisać. Może więc gdybyś odrzucił również naukę, jako coś prawdziwego w sensie ostatecznym, dotarłbyś jeszcze dalej, i to bez obaw o utratę równowagi psychicznej. Życzę Ci tego w imieniu kosmosu, i gratuluję podróży.
Imo zrobiłeś najgorsze, co
Imo zrobiłeś najgorsze, co można było, czyli próbowałeś ogarnąć umysłem to wszystko. Zamiast po prostu doświadczać. Polecam to rozwiązanie na przyszłość. ;)
@Anczej ja to trochę inaczej
@Anczej ja to trochę inaczej widzę - nauka opisuje rzeczywistość taką jaka jest, kultura nie ma żadnego związku z nią. To po prostu coś oderwanego.
@nieogar - Być może i tak jest, ale cóż ja poradzę, taka jest moja natura ;)
@enzuro
@enzuro Ja oczywiście nie mam zamiaru forsować swojego punktu widzenia, jednak polecam taki typ refleksji, jako pogłębienie samoświadomości. Skoro naukowa dekonstrukcja zjawisk jest czymś porządanym, to dekonstrukcja samej nauki, jako pewnego tworu może być też ciekawa, bo przecież są kultury, które wyjaśniają świat bez nauki, i teraz czyje poznanie, i na jakiej podstawie można uznac za bardziej wartościowe? Sam równiez ufam nauce, ale staram się, żeby nie stała się dla mnie religią. Intuicja chociażby, czy odmienne stany świadomości, mogą byc równorzędnym źródłem wiedzy.
Siema!
Siema!
Super opis, czytałem go 3 razt, niesamowite.
Ja tak samo jak ty interesuje się fizyką kwantową, fizyką wysokich energii,
Czytam o tym dużo.
Co do spowolnienia czasu, to może akurat wtedy
gdy brałeś, neutrina się skumulowały i swoją "masą"*
zakrzywiły czasoprzestrzeń ;D
Niespodzianka po śmierci? Imo po śmierci ciała, jaźń dalej istieje. Nie można zniszczyć jaźni, bo to typowa energia, tak samo świadomość. Po śmierci mój umysł się połączy z globalną świadomością.
Sam niedługo będę jadł, nakręciłeś mnie ;)
Inteligenty człowiek nie musi
Inteligenty człowiek nie musi udowadniać swojej inteligencji i się nią obnościć tak jak ty to zrobiłeś. Brzytwa Ockhama powiadasz, widzę że dużo się naczytałeś paraekonomiczny książek. Szczerze nie jestem zwolennikiem tego typu ludzi. Jeśli mogę spytać co studiujesz że posiadasz tak szerokie zainteresowania?
W żadnym wypadku nie obnoszę
W żadnym wypadku nie obnoszę z inteligencją, po prostu chciałem przybliżyć mój tok widzenia by inni lepiej zrozumieli to co było na fali. Żadnych paraekonomicznych książek nie czytałem. Po prostu dokształcam się z takiej dziedziny jaka mnie interesuje. Nie musisz tutaj wykazywać dezabrobaty, bo nie ma po co. Taki schematy myślenia przyjąłem, i mi to pasuje - i jak obserwuje jest efektowne. To kwestia przekonań (chociaż nie tylko:), a na ten temat się nie dyskutuje.