na całkiem małym festiwalu
detale
raporty zjadan
na całkiem małym festiwalu
podobne
Nie wiem od czego zacząć:)To mój pierwszy trip report tak jak był to mój pierwszy kwas,więc nie wiem jak będzie, tak jak nie wiedziałem wtedy.Pojechaliśmy z przyjaciółmi na festiwal który organizowany jest w połowie wakacji.Poznaliśmy mase ludzi,lecz z większością nie mamy aktualnie kontaktu, ale znajomość z paroma osobami została na dłużej,no ale do sedna sprawy. Wśród poznanych ludzi był człowiek którego nazwijmy Jaszczurka(ze względu na sposób chodzenia i bycia) po paru dniach imprezowania,powiedział mi ze wziął ze sobą pare kwasów i chce je wdupczyć na woodzie z nowo poznanymi osobami i zaproponował żebyśmy wzięli z nim,tak tez uczyniliśmy...
Spodziewałem sie wejścia w inny świat ,lecz nie aż tak bardzo i nie aż w tyle światów.Usłyszałem kiedyś ze ludzie dzielą sie na tych ktorzy spróbowali kwasa i tych co nie ,sprawa wydaje sie zrozumiała,lecz dla osoby po pierwszej stronie,ponieważ moim zdaniem nie można sobie wyobrazić tego, co człowiek ma w głowie pod wpływem tej substancji.
Cała sytuacja wydarzyła sie dnia 30lipca,opisałem wszystko jakoś w okresie świątecznym.Chciałem dużo wcześniej to zrobić,lecz nie znajdowałem czasu, a z jego biegiem uciekają mi ważne wspomnienia.Zaczęło sie około godziny 16 gdy na naszych językach leżały małe kwadraciki o mocy około 190ug LSD i ruszyliśmy w strone bunkrów.wcześniej tego dnia nic alkoholowego nie piliśmy i stwierdziliśmy ze niedziela będzie najlepszym dniem ponieważ od następnego dnia zjezdza sie strasznie dużo randomowych ludzi. Wzięliśmy ze sobą wode,ktorej okazało sie mało:)Poszliśmy dość dużą ekipą ponieważ było nas osiem osób (Ja, Jaszczurka, Wiedźma,Mariuszek, Norman, Kaszuła, Patryk oraz jakiś ziomek od ekipy jaszczurki) i moja dziewczyna ,która była obok nas ale w tym normalnym świecie.W takiej drużynie przeżyłem pierwszego tripa.W momencie dojścia do bunkrów stwierdziłem ze nie chce tam wchodzić,ponieważ nie wyjdziemy,a pozatym ochrona pilnowała wejścia i trzeba było wchodzić przez las.Stwierdziliśmy ze nie wchodzimy do środka i poszliśmy na polane(gdzie później robiła ona za parking do samochodów),Usiedliśmy i zagraliśmy w grę.
Po około godzinie jak wszyscy sie ruszyli zaczęliśmy gadać ze coś słabo bo nic nie czujemy i poszliśmy sie przejść pierwsze odczucie miałem gdy wchodziliśmy do "obozu widmo"(jest to miejsce w lesie do którego trafiliśmy kilka dni wcześniej,przez przypadek, gdzie była zrobiona ławka oraz takie coś podobnego do dużego koszyka postawionego bokiem,zostały te rzeczy z poprzednich woodstocków)-tak to nazwaliśmy.Czułem sie minimalnie inaczej,ponieważ można było wyczuć jakąś lekką obecność kogoś,ale wszystko było dobrze,pozytywne i śmieszne.Następnie szliśmy wesołą gromadką na patelnie(miejsca gdzie jest scena i nie ma drzew) śmiejąc się z lekkiej odczuwalnej zmiany świadomości.Weszliśmy do obozu gdzie nocowała Jaszczurka,tam był pierwszy kulminacyjny moment gdzie stwierdziłem ze musze pozbyć sie butów i założyć klapki,i tak zrobiłem.Skupiłem sie na swoim ciele,a ono wyglądało zupełnie inaczej (co mnie zaskoczyła i jednocześnie rozbawiło)patrząc na swoje ręce i stopy nie mogłem uwierzyć że te części ciała tak wygladają,były normalne ale inne niz zawsze przez całe życie były przy mnie,a w tym momencie wyglądały inaczej(stopy przypominały stopy Bilba Bagginsa).Każdy był pozytywnie zagubiony i robił coś innego.Było widać jak nasza gromanka była jednością,a w tym momencie każdy się troszkę zagubił. Niedaleko był płot który dość lekko falował,a ze było bardzo Ciepło,to pomiędzy nami a płotem było sporo kurzu,i dawało to fajny efekt rozmycia.Musieliśmy na chwile wrócić do naszego obozu, w drodze strasznie dużo rzeczy nas rozśmieszało,po dotarciu, wyglądał on trochę inaczej niż jak z niego wychodziliśmy-był dużo większy syf :P,którym totalnie sie nie przejęliśmy,a wręcz mieliśmy fajny moment zaskoczenia.Udałem się do namiotu co zmieniło mi klimat,ponieważ z dużych przestrzeni wszedłem w malutki namiot- wziąłem wode i szybciutko go opuściłem.
Zobaczyłem ze Wiedźma próbuje właczyć muzyke w Corsie,ale auto jakby miało rozładowany akumulator,nic sie nie działo.Natomiast Patryk siedział po turecku na ziemi z zamknietymi oczami i krzyczał żebyśmy do niego przyszli i usiedli koło niego,tak tez zrobiliśmy.Zamknęliśmy oczy i po około 10-15s usłyszeliśmy ze mamy je otworzyć i spojrzeć na tamte drzewa.To był prawdziwy początek,po otwarciu oczu wszystko było inne,ale dosłownie wszystko, w tym momencie wiedzieliśmy ze nasze żelki zaczęły działać.Można było poczuć pozytywną energii bijącą z każdego miejsca,uczucie bezpieczeństwa oraz wolności,zero zmartwień czymkolwiek,nie było przeszłości,ani przyszłości był tylko ten moment-Dana chwila.Po spojrzeniu na drzewa tworzyły one coś na podobieństwo GALAKTYKI-miały jeden wspólny punkt i złudnie kręciły sie wokół niego,tak jak planety krążą wokół słonca(inaczej tego nie umiem opisać).Nasz samochód Śp.Corsa jechała stojąc w miejscu,jej czerwony oryginalny lakier poruszał sie do przodu,a kwiaty i różne malunki stały w miejscu promieniejąc różnymi kolorwami.Nagle do naszego spokojnego obozu przyszło dużo ludzi i zacząłem zwracać uwagę jak oni wyglądają,każdy z nich miał jakieś charakterystyczne cechy,ten był strasznie wysoki,ten strasznie gruby a inny z kolei miał jakieś dziwne malunki na twarzy.Oglądając tak ludzi zwróciłem uwagę na moją dziewczynę,o której totalnie zapomniałem,wygladała najbardziej mistycznie ze wszystkich osób.Wyczuwałem smutek i lekką złość z jej strony,jej włosy falowały i tworzyły coś jak postać z filmu "MAMA".Czułem jej smutek i nagle mi również zrobiło sie bardzo smutno,bałem sie w tym pograzyć dlatego poszedłem do Wiedżmy i Patryka którzy siedzieli w corsie zlani potem ze śmiechu,bo siedzenie w samochodzie dawało efekt jakby ten samochod jechał,a przecież był zgaszony.Nie mogąc włączyć muzyki postanowiliśmy sprawdzić czy akumulator jest podłączony,otworzyliśmy maskę i w tym momencie nasza corsa jakby chciała ruszyć z nami w tripa,bo sama odpaliła :D
Do obozu przyszli pozostali kompani naszej wędrówki,i mój wzrok padł na Jaszczurkę która była strasznie smutna,pierwszy raz w życiu widziałem smutnego gada,zaczeliśmy rozmawiać i dowiedziałem sie o co chodziło,zapomnieliśmy o jednej osobie, która miała z nami przeżyć tego tripa,o jednym gościu:(.Był przygnębiony tą myślą,a na dodatek przyszedła właśnie ta osoba i pogorszył mu jeszcze ten stan.Przez przypadek sie wszyscy rozstaliśmy i każdy poszedł swoją drogą.My czyli Ja,Wiedżma,Patryk,Kaszuła i mistyczna Mama,wróciliśmy na patelnie.Woodstock wyglądał zupełnie inaczej był strasznie kolorowy,wszystko falowało i było jak z magicznej krainy. Pogoda była piękna zachodziło słońce,a chmury na niebie tworzyły piękne obrazy,z pomarańczowym kolorem w tle,wydawało sie jakby niebo było dużo większe niż zwykle.Płot który wcześniej lekko falował,teraz wyglądał jak na jakimś sztormie.Kaszuła stwierdził ze wraca do obozu, odchodząc było widać jakby szedł przez pustynie(charakterystyczny efekt rozmycia).Nasze spocone ciała zapragnęły iść do kranów z wodą,i tu polecam wszystkim zmoczyć się wodą w upalny dzień,szczególnie gdy w twojej głowie króluje kwas.Woda dawała największą ulgę,czuliśmy każdą kropelkę na naszym Ciele.Stojąc tam postanowiliśmy iść na dużą górke naprzeciwko dużej sceny,zapragnęliśmy zobaczyć całego wooda z góry.Doszliśmy tam w chwile,lecz wejście zajęło nam strasznie dużo czasu-duża górka okazała sie ogromną góra.Na górze postanowiliśmy odpocząć chwile,usiedliśmy na ziemi i w mojej głowie zaczęły pojawiać sie złe myśli,zacząłem mieć dziwne odczucia,ze wszyscy wiedzą,ze ktoś stoi za mną itp.ale często tak mam, nawet jak jestem zjarany,to wydaje mi się ze każdy o tym wie.Szybko udało mi sie pokonać te myśli stwierdziłem ze nawet jakby mieli mnie zamknąć to chociaż bede na fazie.Zjedliśmy żelki które smakowały jak chmurki,rozpływały sie w ustach,otworzyłem sobie jedno piwko w miedzy czasie,które również smakowało ambrozją.Widok do którego tam trafiliśmy był taki jak ze zdjecia, a raczej z gifa,ponieważ wszystko sie mieniło,falowało,świeciło,wszystko było daleko,a jednocześnie blisko na scenie był duży napis wood,a wydawało sie ze pisze weed,i taki o to wesoły napis bawił nas.
Dokończyłem piwko i Wiedźma zobaczyła jakiś ziomków jeżdżących wielkim wojskowym Jeepem który był w wersji bez dachowej.Pobiegł tam zapytać czy nas przewiozą kawałem,ruszyłem sie z miejsca, a ochroniarz zwrócił sie do mnie słowami "Bez butelek prosze" i z uśmiechem na ustach wyrzuciłem ją,myślać "Gdyby on tylko wiedział".Kolega oczywiście załatwił nam okazje przejechania sie jeepem.Mieliśmy stanąć z tylu i trzymać sie dużej rury.Tu zaczęła sie druga część tej przygody,coś co normalnie było by zajebiste na LSD tworzyło apogeum.Moment ruszania był troszkę przerażający, lecz jednym z najlepszych wspomnień w moim życiu.Czułem sie jakbym zaczął grać w gre,ale taką strasznie realistyczną.Nasz kierowca musiał zjechać z górki, co juz tworzyło wielki fan,droga była bardzo rozmyta przez wode,i było duzo uskoków.Kazał nam raz na lewą,raz na prawą strone sie ruszać abyśmy sie nie przewrócili.Przerażeni,ale ze szczęściem nie do opisania jeździliśmy z nimi około godziny. dbieraliśmy strasznie dużo radości od ludzi których mijaliśmy,machali nam,krzyczeli coś do nas ,a my z oczami jak guziki.Pojechaliśmy zobaczyć czy na polach Malinowskiego jest już dużo ludzi.Był to juz mój piąty festiwal,a ja jeszcze nigdy tam nie byłem i sadze ze już nigdy nie będę tak daleko.Jedna z dróg okazała sie bez przejazdu i bez możliwości nawrócenia,jako ze my staliśmy na tyle pomiedzy barierkami obróciliśmy się i przy cofaniu byliśmy przodem do kierunku jazdy,wtedy ciemny las zbliżał sie do nas,trudno jest opisać ten widok,ale często w filmach pojawia sie taki motyw jakby to droga zbliżała sie do Ciebie.Gdy wracaliśmy,szofer stwierdził, ze pokaze co jego rumak potrafi,po nierównych,skosnych polach z dziurami jechał około 90km/h.Nie jestem fanem adrenaliny,ale to co organizm robił mi w tamtym momencie było uczyciem latania,obraz rozmazywał sie jak w grze "uncharted" gdy prowadzimy jakiś pojazd.Jak dojechaliśmy do drogi okazało sie ze jakieś niebieskie smerfy tam stoją i musieliśmy niestety opuścić bryczke :(. Niemogliśmy uwierzyć w to co sie przed chwilą stało,stwierdziliśmy ze musimy opowiedzieć naszą historie jakiejś randomowej osobie,zeby ktoś ją zapamiętał jak my o niej zapomnimy,tak tez zrobiliśmy.Weszliśmy do obozu otaśmowanego biało-czerwona taśma,przypominało to trochę taki save w grach,taki bezpieczny punkt przed dalszą gra. zapisaliśmy stan gry i poszliśmy dalej podziwiać prawdziwy świat,który nas wcześniej nie otaczał.
Zrobiło sie dość ciemno i woodstock zaczął żyć swoim życiem.Pochodziliśmy po obozach gdzie były organizowane większe imprezy,ale nie mogliśmy znaleźć miejsca nigdzie,była ogromna chęć ruszenia do przodu.Dużo muzyki zaczęło nam wtedy towarzyszyć, w sensie muzyka jest milon razy lepsza,zupełnie inaczej jest odbierana,dźwieki rozchodzą sie po całej głowie i każdą nutkę czujesz w innym miejscu w głowie.Spotkaliśmy Jaszczurke która nadal była smutna:(Lecz na naszych oczach narodziła sie na nowo i poszła sie bawić,odczucia miałem takie jakby koło mnie był duży balon smutnej energi i nagle pęknął ,zamieniajać sie w kulkę szczęścia.Jaszczurka dopiero wtedy zaczeła żyć tym klimatem,a nawet więcej,tworzyła go.Ja i Dziewczyna rozstaliśmy sie z Wiedźmą i Patrykiem,poszliśmy z Jaszczurka sie bawić,trafiliśmy do obozu jak z transowych imprez,co wiadomo ze strasznie robi robote.Powoli zacząłem wracać do normalnego świata,i myśleć o co się dzieje z Kaszuła? W końcu Parę godzin temu poszedł w samotnego tripa,i nikt go jeszcze nie widział.
Poczułem chęć spędzenia czasu z Dziewczyna więc wyszedłem ze świata transu i poszliśmy sobie sami pochodzić,gdy wracaliśmy do naszego obozu było juz późno i ciemno.A ja miałem w głowie tylko to co sie odjebało przed chwilą,nie umiałem tego ogarnąć i wytłumaczyć Dziewczynie co czułem,co widziałem itp.ale probowałem...Nagle zapaliło sie parę latarek w moją stronę i krzyki "Ty żyjesz!!!!".Chwilkę mi zajęło ogarnięcie kto mówi i kto mnie otacza,ale dałem rade.byli to znajomi i przyjaciele z okolic mojego miasta i wśród nich była nasza zagubiona Owieczka-Kaszuła.Powiedział coś typu"Zjadan może ty mi powiesz co tu sie dojebało,co się ze mną działo,gdzie ja byłem, a gdzie mnie nie było,też czułeś takie pierdolnięcie?".Czułem sie jakby cała Magia mojej wyobrazni wracała do rzeczywistego świata,ale w momencie zobaczenia kaszuły wszystko wróciło.Poczułem coś typu radość z zobaczenia przyjaciela po latach.Pogadaliśmy chwilę o naszych przeżyciach,o tym co mieliśmy w głowie,o "uczuciu" otaczającego nas świata.Wróciliśmy razem do obozu a tam Wiedźma z Patrykiem jedli notelle i wkręcali se cały czas jakieś śmieszne rzeczy:D.Strasznie sie ucieszyli widząc Kaszułe,i w trzy osoby poszli jeszcze sie przejść.Ja zostałem w Obozie i leząc na hamaku z Dziewczyna rozmawialiśmy i przytulaliśmy sie do siebie. Potem przyszli wszyscy z kompani i na afterglow paliliśmy,rozmawialiśmy,śmialiśmy sie i byliśmy razem,byliśmy jak taka drużyna pierścienia.Wszyscy jesteśmy ludzmi którzy maja specyficzne poczucie humoru,a wtedy sie strasznie to nam udzielało ...jak wstało słońce zrobiliśmy nad ogniskiem jajecznice i każdy czuł sie jakby wychodził właśnie z imprezy...Pamiętajcie jak sie zastanawiacie czy wam weszło to znaczy, ze jeszcze na pewno nie.
Jeśli chodzi o odczucia to są onie nie do opisania,człowiek czuje sie wolny,czuje ze czeka go przygoda,a woodstock jest takim kawałkiem ziemi, ze nic złego nie może Ci sie stać,wydawał się takim dużym placem zabaw .Gdy leżałem na hamaku na afterglow i patrzyłem na drzewa wyglądały one jak w filmie 3D,lecz bez założenia okularów.Tamten dzień,a zasadniczo kilka dni(bo w głowie sie tyle dzieje) stworzyło mi nową wyspę podświadomości,zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na różne substancje,na choroby,na ludzi, na rzeczy duchowe,na uczucia które łączą lub dzielą ludzi,przestałem sie przejmować wieloma rzeczami,uwierzyłem w magie,mój pacyfistyczny pogląd na świat stał sie jeszcze bardziej realny.Przestałem patrzeć na przeszłość czy przyszłość,skupiłem sie na teraźniejszości.Dużo więcej rzeczy zacząłem analizować i interpretować.Mój świat nawet ten realny, bardzo sie powiększył i stał bardziej kolorowy,bo zdałem sobie sprawe że ja sam go tworze, pomaga mi rodzina, znajomi, przyjaciele, Dziewczyna, ale mój świat to moja głowa i to ja decyduje jak on ma wygladać- Zrozumiałem ze wszystko jest w głowie
- 21989 odsłon
Odpowiedzi
Świetny opis :) Mam tylko
Świetny opis :) Mam tylko zastrzeżenia do braku większej ilości akapitów. Jednak jeśli, chodzi o styl, to jest całkiem w porządku. Powiem Tobie, że ja na Woodzie też miałem wizualizacje drzew krążących wokół środka, jednego punktu.
Marek Edelman
Poprawię się :)
Jak znajdę chwilę czasu, to poprawię te akapity :) dzięki wielkie
Poprawię się :)
Jak znajdę chwilę czasu, to poprawię te akapity :) dzięki wielkie
Trip raport fajny, ale tak
Trip raport fajny, ale tak jak kolega wyżej napisał źle sie czyta. Weź to sformatuj odpowiednio, podziel na jakieś części, łatwiej będzie się czytało. To znowu przeczytam, bo narazie jak widzę taki miszmasz z liter to trochę demotywuje :P
Ja kwasa tego z prawdziwego zdarzenia przyjąłem na festiwalu psytrance w Czechach na wypizdowie w samym środku lasu, do najblizszego miasta bylo 20 min samochodem :D
To co pisałeś z tą corsą... :D się uśmiałem bo też miałem przygodę z samochodem. Byłem z przyjaciółką na owym festiwalu... już zkwaszeni weszliśmy do samochodu sie ogrzać... puściliśmy psytrance, mimo że na dworze grali.... i jakoś nam się wkręciło że tym samochodem lecimy... więc pasy zapieliśy żeby nie wypaść xDDDD
Następnego dnia śmiechom nie było końca :D
Dwie osoby w samochodzie na kwasie, w głośnikach psytrance, zapięte pasami żeby nie wypaść podczas lotu. Kurwa no bezcenne :D
Zmotywowany:P
No dobra macie rację :P jak znajdę chwilę czasu, to jakoś to poprawię, dzięki wielkie za rady :)
Wszystko fajnie...
Stary wszystko fajnie, fabuła, zdarzenia ale ale ale jakbym miał to czytać na emce to nie ma ch.ja żebym się doczytał, tekst zlewa się w jedną bryłę a co by było po emce??? Nie chce myśleć nawet. Za całość śmiało rzucam 4gwiazdki i czekam na kolejne "wdupianie" kwasa... Może jakiś wspólny trip na POLandROCK??? :D
Woodstock to idealne miejsce do zarzucenia kwasa
Polecam każdemu zażucenie kwasa na woodstockowych polach na tydzień przed festiwalem, nie ma chyba lepszego miejsca, tak duże nagromadzenie ludzi którzy wręcz emanują dobrą energią sprawia że nie możliwy byłby chyba badtrip :)