domówka z nieoczekiwanym zakończeniem
detale
raporty fazujacyjohn
domówka z nieoczekiwanym zakończeniem
podobne
Zacznijmy od tego że jest to mój pierwszy TR. Czytałem sporo tekstów na forum, podczas fazowania po ziółku bardzo lubię poczytać sobie i ogarnąć opisane fazy.
W towarzystwie jestem uważany za "rzadziaka" jest to nasze określenie na osobę, która ma słabą głowę do fazowania. Moim zdaniem znajomki nie potrafią zrozumieć co ja robię i czasami pośmieją się ze mnie. Myślę że starsze towarzystwo wie o co mi chodzi. Jestem osobą, która od zawsze chciała spróbować wziąć coś więcej ale z głową, jakkolwiek by to nie brzmiało.
Była sobota wiedziałem że szykuje się domówka u znajomego, wolna chata, rodzice wracają w niedziele wieczorem, można wypić, zapalić i się przespać. Przyjechałem na imprezę około godziny 19. Przywitałem się ze wszystkimi zaczęliśmy pić, zapaliłem sobie jeszcze tzw. dubeltówkę, wiadro z dwoma rurami. Zgarnąłem całe wiadro na prawie jednego buszka. Przenieśliśmy się do salonu bo na tarasie nie było już miejsca na domówkę przyszło około 30 osób. Ogólnie czill, było zajebiście. Jak to zwykle bywa złapała mnie gastrówa, pojadłem sobie i wyluzowałem na kanapie. W między czasie chodziłem z ludźmi, rozmawiałem. Cały czas po domu chodziły osoby, ogólnie ciężko było ogarnąć taki tłum ludzi. Wiem że kilka osób pojechało sobie i kilka przyjechało. Trafiliśmy do jednego z pokojów, kazano pilnować mi drzwi, byliśmy tam chyba w 4-5 osób. Chłopaki nasypali sobie po ryzie, ja tylko się przyglądałem i grzecznie się zapytałem czy mógłbym zobaczyć po prostu jak to wygląda. Przypatrzyłem się białemu proszkowi(feta), zaciekawił mnie jeszcze bardziej. W pewnym momencie nie znani mi goście wbili się do tego pokoju, od razu ruszyłem na drzwi i wywaliłem ich z pokoju. Myślę że tak czy siak wiadomo było co tam się dzieje... Wróciłem do salonu, posiedziałem i stwierdziłem że wrócę do domu bo już nie piłem od 1,5h i czułem się w stanie by kierować. Pojechałem do domu, poszedłem spać.
Wstałem w niedziele koło 16. Zorientowałem się czy ekipa dalej tam siedzi, powiedzieli że siedzą i żebym wbijał. Ogarnąłem się i przyjechałem. Od razu zobaczyłem kilka nowych twarzy, wrócili rodzice(ogólnie wyluzowani) poznałem tam również P. i X. Zacząłem delikatnie pić z towarzystwem, nawet rodzice kumpla pili z nami wódkę, whisky. Dowiedziałem się że starsi przyjechali już z 3 godzinki temu bo nie chciało im już się siedzieć w jakimś domku letniskowym. Tatuś kumpla walną z nim nawet wiadro na pół. Nawet nie wiecie jaki to jest fajny widok jak rodzina się łączy, stare i nowe pokolenia. Ta dwójka jest całkiem z innych światów, ale darzą się ogromną miłością i szacunkiem. Wszyscy byli w dobrym humorze, świetnie się bawili. Wypiłem tak z 7-8 kielonów po pierwszych 5 czułem się gotowy do jazdy, kolejne mnie porobiły w akcji i już nie chciałem jechać. Koniec końców poczekałem chwile i pojechałem na miasto z kolegą(on jechał drugim motorem). Jeszcze nigdy tak dobrze nie jeździło mi się motorem. Wcześniej wracałem do domu po jednym, dwóch piwkach, ale to było coś innego lepszego. Pokręciłem się, zrobiłem kilka takich dużych rond i wróciłem do nich, po drodze jeśli dobrze pamiętam podjechałem jeszcze do domu. Wróciłem do ekipy i zaczęliśmy się bawić dalej. Rodzice zmyli się chyba około 21, może 22. W tym momencie z kolegą, nazwę go A. rozpaliliśmy sobie wiadro. Walnęliśmy je na pół bo i tak już prawie nic nie było do palenia, dodam że organizator kupił nam 10g, które jakoś w mgnieniu oka uciekło, ale to było wczoraj. Jedna z młodszych uczestniczek chciała spróbować wiadra. Oczywiście bez namysłów rozpaliliśmy jej i sobie zapaliła buszka :D
W tym momencie jest koło 23:00, nazwijmy ten okres AFTER PARTY. Usłyszałem że P. mówi coś o nosie i że zaraz coś ogarnie. Siedziałem na kanapie, podpity, śmiałem się do kolegi że może i ja bym coś walnął. On szepnął mi na ucho że kiedyś próbował i że jak chce to żebym próbował. Chwile potem przyjechał jakiś powykręcany chłop, ogólnie miałem z niego trochę bekę. Wyglądał na typowego nosacza. Kilka osób znikło z tarasu. Razem z A. zaczęliśmy ogarniać o co chodzi, sporo o tym rozmawialiśmy. Nadszedł moment gdzie wstaliśmy od stołu i z chęcią delikatnego spróbowania poszukaliśmy naszych zgub. Pierwszy znalazł ich A. i zaprowadził mnie pod ten pamiętny pokój. Gdy tamci wyszli stamtąd, na przypale szybko tam wbiliśmy i nie pewnie spod ubrań odsłoniliśmy troszkę białego proszku. Byliśmy dość wydygani. Nagle do pokoju wchodzi P. i "właściciel pokoju" i pyta co my tu robimy, to ja takim śmiechem żartem powiedziałem że a nic nic tylko patrzyliśmy. Pogadaliśmy z minutkę ale wygonili nas stamtąd. Czekaliśmy aż oni wyjdą z tego pokoju i zrobimy to. Wyszli, wchodzimy, świecąc latarką wzięliśmy na palec i hyc do noska, śmieszne uczucie ale ciekawe. Wyszliśmy z pokoju, w korytarzu zobaczyłem tego naćpanego chłopa. Stał cały powykręcany, widać że był nieźle pobudzony. W czasie gdy tam byliśmy przejechał jeden z naszych znajomych i powiedział że ma hasz. Razem z A. i 2 innymi kolegami pojechaliśmy na naszą miejscówkę. Tam zapaliliśmy wiadro z tego "haszu". Ogólnie razem z A. czuliśmy delikatnie działanie prochu. Wracając z miejscówki, idąc droga między drzewami miałem ochotę przejechać tam 200km/h i czuć zajebiście. Wróciliśmy na imprezę, trochę nam się przedłużyło, tak to już bywa... Zagadaliśmy w między czasie z jednym z naszych ziomków i pytaliśmy czy też chce spróbować, on odmówił. Wbiliśmy do tego pokoju jeszcze raz był tam K. zaproponował nam walnięcie. A. odmówił, ja wciągnąłem. Wtedy już się dowiedziałem co to i jak dokładnie smakuje, wygląda, pachnie, dosłownie zaciekawiłem się tym tematem. Ani ja ani A. nie czuliśmy fazy z wiadra. Wyszliśmy na dwór, posiedzieliśmy trochę, czułem się już dość pobudzony, ale jednak siedziałem spokojnie. Delikatnie chodziła mi noga, ale chciałem też nakręcić znajomych, oni już coś wyczuli że trochę walnąłem. W tym momencie zaczyna się moment gdzie już nie pamiętam dokładnie co się działo. Pamiętam że A. chciał trochę, ale nadal na palec. Patrząc na to można pomyśleć że dobrze że nie bierze dużo, ale jednak gdy nie spróbuje walnąć całego szczura będzie cały czas tak podchodził(jest to tylko moja luźna dygresja). Ja zajebałem przez całą noc zjadłem sobie 8 kresek na 7 podejść, nawet nie wiem jak szybko to mijało bo nie patrzyłem się w telefon i straciłem rachubę czasu. A. zwinął do domu spać. Ja czułem się jak młody bóg, byłem pełen energii, ale nie nosiło mnie tak bardzo. Od znajomych dowiedziałem się że ruszam dziwnie szczęką, gadałem bardzo dużo nawet chyba nie jakieś pierdoły. Razem z K. walnęliśmy kilka kresek w odstępach czasowych, jak wyżej napisałem razem wyszło 8. Za ostatnim razem walnąłem na dwie dziurki.
Siedzieliśmy na dworze, było około 4 rano, nagle koleżanka K. zaczęła panikować, chciała do domu. Trochę ją uspokoiliśmy. Zadzwoniłem po transport po kilku minutach podjechał samochód. Koleżanka K. pojechała razem z P. Czas mijał dość szybko, aczkolwiek dłużyło się do 6 rano gdzie będą otwarte sklepy. Zostałem sam ze starszymi, rozmawialiśmy, zjedliśmy jeszcze sobie trochę fetki.
Wybiła 6 ja pojechałem do sklepu, czułem się tak nieswojo. Podczas gdy jeszcze siedziałem na tarasie podzieliłem się uwagą że moje delikatnie odejmuje mi nogi, ale pojechałem do sklepu. Sklep pusty, wziąłem chipsy, flaszkę, piwko i szlugi. Pani ekspedientka młoda, szybko mnie obsłużyła, i bardzo dobrze nie mógłbym tam długo stać. Wróciłem do ekipy, oni zaczęli pić tą wódkę ja nie chciałem. Zaczynało robić się ciepło. Wstał tato i zaczął odkurzać. Od razu zacząłem mówić żebyśmy my sprzątali bo to nasz melanż.
Ktoś pozbierał papierki, jeden umył stół w kuchni. Ja za to w bluzie i krótkich spodenkach zacząłem zamiatać. Energicznymi ruchami zacząłem sprzątać krzesełka i zamiatać... To był najciekawszy moment, zamiatałem dość szczegółowo, odsuwałem wszystkie doniczki i inne duperele. Było mi strasznie gorąco, zdjąłem bluzę i t-shirt. Byłem cały mokry ale sprzątałem cały czas. Podczas sprzątania zatrzymałem się z 2 razy i zapaliłem szluga, nie mogłem zamiatać. W miarę żwawo pozamiatałem. Poszedłem do kuchni do mamy po ściereczkę, wróciłem na taras a tam zacząłem wszystkie stoły oraz krzesełka wycierać. Miałem w głowię że musi tu być po mnie porządek, w dodatku obiecałem organizatorowi i jego mamie że ja się tym zajmę.
Sprzątanie minęło było koło 10 ja usiadłem na kanapie czytałem TR, chłopaki siedzieli w pokoju, odpoczywali, gadali, domyślam się że nie mogli usnąć. Spędziłem na tej kanapie z 2-3h przy czym paliłem szlugi, troszkę pogadałem i wypiłem herbatkę i browara. Jakoś w tych godzinach pojechałem jeszcze raz do sklepu po jakieś czteropaki i szlugi. Z początku gadałem z K. i powiedziałem że trochę się boję, nie czułem dobrze nóg, pociły mi się ręce i pod pachami. Zdjętą wcześniej koszulką wycierałem się. Po powrocie siedzieliśmy jakoś razem i trwało to tak do 16 aż do momentu gdzie mamusia organizatora grzecznie nas wyprosiła. Przenieśliśmy się na innego spota. Ja czułem się strasznie dobrze, przed zmianą spota wysmarkałem się pierwszy raz. Postanowiłem też wtedy że pojadę do domu się umyć bo na pewno wali ode mnie. I wtedy zobaczyłem pod prysznicem swoje gały były wielkie. Widziałem wcześniej kolegów od zwierzątek z różowymi ogonkami mieli źrenice jak szpilki. Nawiną mi się wtedy A. który powiedział że nie mógł zasnąć przez 2 godziny. Ja czułem się bardzo dobrze, ale przerażony że ktoś w domu mnie zobaczy.
Cała popijawa trwała aż do dzisiaj czyli do wtorku godziny drugiej w nocy. Wtedy wróciłem na chatę i zacząłem to pisać. Strasznie pocą mi się ręce, gdy wszedłem do swojego pokoju byłem spocony, ale nadal czułem się git. Jest to bardzo ciekawe doświadczenie. Czuje się w sobą nie ludzką energię, która Cię rozpiera. Warto dodać dla osób, które nigdy nie brałem. Nic po tym nie zjecie, pamiętasz chipsy, które kupiłem. Wziąłem 2-3 chipsy było to koło 9 Wsadziłem do buzi i wrzuciłem paczkę daleko. Przez kolejne kilka godzin nie mogłem się nawet na nią patrzeć.
Jest to mój pierwszy trip report. Chciałem się tylko podzielić tym co czułem, ba nawet czuję do teraz a mamy 4 w nocy, nie śpię już 36h i myślę że jeszcze nie zasnę. W nosie mam dopiero delikatny spływ. Mam na sobie słuchawki, ale nie leci żadna muzyka przez co strasznie czuję jak bije mi serce. Rozmawiając z K. stwierdził że i tak jestem dzielny jak na pierwszy raz. Widzieliśmy razem gościa, który miał po tym spływ zmieszany z duża ilością whisky. Nie jest to przyjemne do oglądania, jego oczy uciekały z orbit. W pewnym momencie zaczął łapać agresora, rzygał pod siebie. Zdarzyło mu się również położyć w wymiociny. Pod naszą namową zaczął robić aniołka leżąc w rzygach, sprowokował nas do śmiania się z niego przez niego zachowanie. Ponadto nauczyłem się kilku nowych słówek typu: jedzenie-ćpanie, reklama-spływ wiszący pod nosem.
Feta jest ciekawym doświadczeniem. Nie radzę nikomu walić w nosa bo to nie jest dobre. Zawszę byłem zasady że jeżeli chcemy się w to bawić to z głową aby nikomu nic się nie stało.
PS. Myślę nie nie pośpię jeszcze długo, mam całe mokre ręce, delikatnie odczuwam odpłynięcie nóg
- 16853 odsłony
Odpowiedzi
Idealny opis amfetaminy.
Idealny opis amfetaminy. Pobudzenie, działanie, słabsze działanie innych dragów, pocenie, brak snu i apetytu i wkrętka na sprzątanie hehehe. I like it!
Co do samej amfetaminy
Co do samej amfetaminy dodałbym jeszcze szczękościsk, słowotok, dogrywki i parszywe zwały. Przy dłuższym używaniu wyniszczenie organizmu, psychozy. Ach i najdziwniejsza cecha fety - uspokaja nadpobudliwych. Jeden z najgorszych syfów, z jakimi miałem do czynienia.
To tylko sen samoświadomości.
No. Ja jak waliłem fetę to
No. Ja jak waliłem fetę to najchętniej kładłem się do łóżka, bo robiło mi się tak ciepło i milusio hehe hehe. Dopiero joint albo lufka przywracały mnie do życia