kodeina - typowo wyjątkowa historia
detale
raporty siemaaa
kodeina - typowo wyjątkowa historia
podobne
Jest to moj zbiór doświadczeń związanych głównie z kodeina, jak opis prawdopodobnie postępującego uzależnienia.
Nigdy nie planowałem próbować opioidów. W końcu mało jest osób które nie żałują swojej pierwszej próby. Zawsze miałem wrażenie że to najłatwiejsza droga prowadząca do przyjemności. Ale przecież nigdy nie spróbować to jak stracić. Wiedziałem że to kwestia czasu, bo jeśli nie mówi się stanowczo NIE, to w końcu powie się Tak.
Pierwsza próba 150mg kodeiny zupełnie nie planowana i przypadkowa. Również nieudana, bo trip podobny jak wypicie melisy.
Ale skoro tyle się o tym mówi to coś musi w tym być nie? Standardowe myśli w stylu: raz zobaczę i tyle przecież to z powodów naukowych. Czytanie legendarnej spowiedzi z kodeiny i wielu głosów mówiących że każdy zaczyna w ten sposób raczej do mnie nie przemawiały.
Mechanizm uzależnienia mimo wielu prób nie został przezemnie poznany choć w ułamku. Z własnego doświadczenia powiem że często wpada się w pewną pułapkę.
Czy jestem uzalwzniony->przecież to tylko raz na 2tygodnie bez problemu mogę przestać->czyli przestawiać nie muszę->skoro jest w porządku to co się stanie jak sproboje 2 razy w tygodniu?
Standardowo pierwsze prawdziwe razy na kodeinie były najlepsze. Chodziłem ze znajomym po parku i próbowałem nie wybuchnąć z euforii. Uczucie spełnienia, ogromnej przyjemności i wszechobecnego piękna było dla mnie czymś niezwykle silnym.
Wolałem używać kodeiny aktywnie niż leżąc w łóżku. Ostatnie razy przeciagaly się, a żelazna zasada - jeśli zwiększe dawkę to zrobię przerwę by poczekać na tolerancję, przegrala z uczuciem niedosytu.
Pierwsze kodeinowe chwile były motywem przewodnim kolejnych, które już nigdy nie były tak wspaniale. Jednak lubiłem to uczucie otwartości, pobudzenia, smaczne papierosy, i chodzenie wieczorem po mieście.
Zdarzyło mi się używać kodeiny z powodu złego samopoczucia związanego z problemami zdrowotnymi, zdążyło mi sie kilka razy użyć kodeiny by odreagowac życie. Jednak najczęściej była to spontaniczna decyzja i nigdy nie zdarzyło mi się jej wyczekiwac lub ciągle myśleć.
Mija już kilka miesięcy, dzięki ssri i aviomarinu dla podbicia, kodeina dalej przy dawkach 150mg, wywoluje u mnie jednorazowo niezwykla euforię, nieświadomie uśmiecham się do ludzi którzy również niezwykle miło mi odpowiadają uśmiechem (wydaje mi się że początki ssri mogły wpłynąć na niezwykłą euforię). Byly to dla mnie bardzo ciepłe święta.
Moje niezwykle przygody z dxm idą w odstaje z powodu ssri a więc kodeina przejmuje stery. Ostatni raz... Teraz to już serio przerwa...
Po około 5miesiacach aby być średnio usatysfakcjonowanym muszę zjeść 240mg poprzedzając avio lub grejpem. W moje ręce dostaje tramal z paracetamolem którego użyłem 4razy mniejwiecej w ten sposób (240tramca 150-300kody + 0.5 alpry).
Zdążyło mi się zażyć około 2g paracetamolu włącznie z tramalem co zostało niezwykle głupio popite cwiartka wódki.. Co ciekawe żyje, cała noc wspominam błogo, budzę się po 4h snu bez żadnych oznack zmęczenia. W końcu wątraba się regeneruje...
Zwykle nie myślę o przyszłości wydaje mi się zbyt odległa. A więc ciężko jest odmówić sobie teraz kodeiny skoro kto wie co będzie za tydzień czy miesiąc.
Niesamowicie przyjemne chwilę z połączeniem owych leków zostają mi na długo w pamięci.
Koniec tramalu i 3tygodniowa przerwa.
Niedługo potem przeżywam swój pierwszy naprzyjemniejszy nodding na dużo niższej dawce niż zwyklem używać wcześniej. Nodding zmienia moje spojrzenie. Teraz nie chce tylko grzać się wśród ludzi, teraz chce znowu przeżyć ten stan pół snu.
U mnie wyglądało to dość standardowo jednak poza ekstazą która doświadczałem dzięki lezeniu i paleniu chesterfield cienki z klikiem, podczas tego stanu widziałem jak wielkie gałęzie utrzymują ekran telewizora a czułem się jak w innym świecie, który jest tylko przyjemnością.
Każde następne grzanie miało na celu osiągnięcie tego stanu ponownie. Jużn nie liczyłem na piękno świata, chciałem położyć się i przysnac.
Matura zdana, a kodeine używam od około 10 miesięcy. Nie zwiekszylem nigdy dawki powyżej 400mg.
Myślę że zmarnowałem na na spokojnie powyżej 1k zł na kodeinke. Zawsze starając się kupić najtaniej thiocodin, i tak zwykle wieczór kosztuje mnie 20zl jeśli nie kupuje paczki szlugow które wypalam wtedy całe (co ciekawe na codzień nie mam potrzeby palenie i kompletnie o tym nie myślę)
Ostatni raz bardzo się przeciąga. Mam wrażenie że kodeina coraz silniej mnie odurza a już od dawna nie czuję nasycenia, po kodeine nie myślę, że właśnie o to mi chodziło. Jem dawki rzędu 300mg poprzedzone piperyna, używam magnezu probojac jakkolwiek zabijać tolerancję, używam dxm, jem grejpfruty lub aviomarin. Niestety pod wpływem czuję tylko puste ciepło, brak zmartwień zupełnie mnie nie zadowala, a nodding jeśli chwilowo się zdarzy to jest bardzo delikatny. To właśnie mnie napędza... Bo zawsze jest mało i wiem że nawet jak nie będzie mało, to będzie kolejny raz.
Choć nie czuję aby używanie kodeiny miało na mnie duży wpływ to wiem że nie jest to tylko zgranie się raz na jakiś czas. Nie wiem od kiedy kodeina stała się podświadomie czymś więcej ale zrobiła to tak podstępnie że nie zauważyłem.
Jest to jedynie zbiór moich doświadczeń, od początku byłem świadomy i doedukowany.
NIE POLECAM PROBOWANIA OPIOIDÓW
NIE POLECAM GROŹNEGO MIXU OPIOID-BEZODIAZEPINA
NIE POLECAM ZJADANIA NIEBEZPIECZNEJ DAWKI PARACETAMOLU I ŁĄCZENIA Z ALKOHOLEM
- 9250 reads