chemiczny kebab czasu
detale
~50 mg MXE
raporty darkwind
chemiczny kebab czasu
podobne
Pierwszy raz mieliśmy spróbować hometa. Substancja, o której długo czytałem, nareszcie zagościła w naszych skromnych progach, doniesiona przez pana listonosza.
Siedzimy wieczorem i postanawiamy spróbować co to ten 4-ho-met z głową robi. Gasimy światło, włączamy muzykę (Asura), zapalamy świecę i dzielimy dawkę. Odmierzamy z tripkompanem po ~20 mg 4-ho-meta i pod język, jak mxe.
Nie będę pisał tego raportu w tradycyjny sposób, z podziałem czasowym, T+x itd, chciałbym po prostu wylać z siebie myśli, które otaczają dzisiejszą noc z prorokiem i metoksetaminą.
Zaczęło się bardzo przyjemnie, jak na LSA, cały pokój nabrał kolorów; wszystko, co miało kolor, stawało się powoli coraz bardziej soczyste i owocowo przyjemne. Piszę to nadal będąc pod wpływem, jest godzina 4:00, a zaczęliśmy swoją przygodę jakoś o 21 dnia poprzedniego.
Kolory były wesołe. O tak. Ciekawa sprawa patrzeć na ścianę i nagle DOCENIAĆ kolorystykę. Podkreślam słowo doceniać, ponieważ bardzo soczyście oddaje całą sytuację.
Dyskusje o kolorach, grach cieni, zaczynają pojawiać się CEVy- bardzo drobno usiane, kolorowe wzorki układające się w niemożliwe spirale i fraktale. Coś pięknego.
ŚMIECH. Weszła głupawka, niestety. Po parunastu minutach DOCENIANIA kolorów i SOCZYSTOŚCI całego otoczenia zrobiło się nam bardzo wesoło. Długo by pisać, wiele głupot zostało powiedzianych, jedna napędzająca drugą, wszyscy wiemy jak to jest.
I nagle myśl. Kurde. Ale kebaba to bym zjadł.
Kebab. Bułka.. mięsko, warzywka, przyprawki.. wszystko w idealnej harmonii łącząc smak słodki, umami i słony... Trzeba to zrobić. Niestety jako że jestem chory, po kebaba wybrał się w miasto mój kompan, ja zaś zostałem na miejscu.
Czekając na kolegę z kebabem postanowiłem zjeść pomarańczę, ponieważ przypomniałem sobie jak czytałem w którymś trip raporcie jakoby pomarańcza była na homecie czymś niesamowitym. Myję pomarańczę. Dokładnie i długo. Wycieram Pomarańczę. Mam Pomarańczę. Niosę Pomarańczę do Pokoju i stawiam ją przy świeczce, zaczynam delikatnie nacinać nożem skórkę owoca. W powietrzu zaczyna się unosić delikatny, ale wyraźny zapach- znany mi dobrze, jednak odczuwany z zupełnie nowego punktu widzenia. Sam zapach przyprawia mnie o potok śliny. Powoli tnę nożem skórkę aby dostać się do miąższu Pomarańczy.. Po chwili odkładam nóż i przy pomocy samych rąk powoli rozkładam fragmenty skórki pomarańczy na boki. Jest i owoc. Dzielę go na pół. Na pół. I na pół. Oddzielam pojedynczy segment Pomarańczy. Unoszę go w powietrzu i obserwuję pod ciepłym światłem świecy- jest jędrny i soczysty. Próbuję. O kur*a. EKSPLOZJA POMARAŃCZY w ustach, coś niesamowitego. Zmysł smaku jest tak podkręcony, że czuję smak owoca całym ciałem.
Delektowałem się pomarańczą jeszcze jakiś czas, aż w końcu powrócił mój kompan ze swojego questa. Ma kebaby dla mnie i naszego współlokatora. Rozpakowuję kebaba i biorę kęs. Jest dokładnie taki jak sobie go wyobrażałem. Wymarzony, narkochemiczny kebab ostateczny. Niesamowite przeżycia smakowe, mimo że kebab doszedł w me ręce raczej chłodny to nadal było to w każdym calu spełnienie mojego małego kulinarnego marzenia. Jak smakował? A jak smakuje kebab? I teraz wsadź to w moją relację z jedzenia pomarańczy powyżej. Coś pięknego.
Później zapaliliśmy kilka papierosków i wypiłem moją Łomżę miodową, która też była cudowna.
Minęła głupawka i przyszedł czas na docenianie efektów wizualnych hometa. Wszystko mieni się pięknymi, soczystymi barwami. Na ekranie komputera jest Winamp z pluginem MilkDrop generującym wizualizacje pod muzykę. Światło wizualizacji wypełnia cały pokój, określa ściany. Jest pięknie i magicznie. Bardzo dobry humor, muzyka nagle wysuwa się na pierwszy plan i prezentuje nam w całej okazałości piękne brzmienia kawałka Asura- Getsemani.
Po pewnym czasie stwierdzamy, że ciekawym pomysłem byłoby dosypać do równania metoksetaminy, co też czynimy. 4-ho-met napędza rytualną wręcz atmosferę nowego pomysłu i jego realizacji. Zapalamy światło aby lepiej widzieć, wyjmuję dwie kartki i woreczek strunowy z 1g MXE. Dzielę proszek na dwie części po 500 mg, na dwie po 250 mg, na dwie po 125 mg, na dwie po 62,5mg. Z jednej kupki ujmuję 2/3. W ostatecznym rozrachunku otrzymujemy do podziału z partnerem po 50mg metoksetaminy, którą wsypujemy każdy na łyżeczkę i sypiemy pod język.
"Niech Allah ma nas w swojej opiece", mówię, pół żartem pół serio, pamiętając ostatni okropny bad trip na mexie.
Mija trochę czasu, zaczyna wchodzić MXE, charakterystyczny szum w głowie, podobny do DXM jednak chłodniejszy i lżejszy. W połączeniu z nadal wyraźnymi efektami wizualnymi 4-ho-meta metoksetaminowa magia produkuje bardzo fazowe wrażenie. Jesteśmy zaczarowani. Tak spędzamy następne paręnaście minut słuchając muzyki i oglądając jedno wykonanie live dj Tiesto, które wydało się nam bardzo nienaturalne w sensie audio-wideo, ale mimo to dało nam dużo przyjemności. Teraz, jak to na MXE, nasze drogi się rozeszły. Kolega słucha czegoś w słuchawkach na łóżku, a ja, siedząc tutaj i nadal męcząc Asurę czytam sobie neurogroove. Rany, jakie to tło z "neurogroove na noc" jest wspaniałe. Wiem w tym momencie, że projektował je odpowiedni człowiek, który doskonale wie, co robi. Trudno mi to wyjaśnić tak, żeby zrozumiała osoba, która nie brała dysocjantów, ani tym bardziej dysocjantów w mixie z tryptaminami, ale powolne, płynne przewijanie tekstu na neurogroove było tak niesamowicie estetycznym wrażeniem, że nadal nie mogę wyjść z podziwu.
Napisałem. Chyba idę spać. Hometa kupimy więcej.
- 9371 odsłon