2mg czystej zajebistości, za zasłoną 30mg szaleństwa.
detale
2mg czystej zajebistości, za zasłoną 30mg szaleństwa.
podobne
Wraz z przyjaciółką (S), często rozmawialiśmy o fazach po różnych psychodelikach, aczkolwiek nigdy nie mogliśmy wzajemnie wszystkiego zrozumieć, gdyż ona miała doświadczenie tylko z Tryptaminami, a ja z Fenkami. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę na piątkowy wieczór, w który mieliśmy się spotkać. Około godziny jedenastej otrzymałem 25l-nbome oraz 2c-d. Byłem bardzo ucieszony z faktu, że wszystko jest na dobrej drodze do częściowego, wzajemnego zrozumienia.
Wieczorem, gdy siedzieliśmy we dwoje, sącząc piwo, załadowaliśmy po 2mg listek 25l-nbome na dziąsło. Siedząc na dywanie i poruszając różne tematy, powoli byliśmy w stanie zauważyć działanie substancje. Najbardziej zauważalnym efektem, koło 30tej minuty było, jak to nazwaliśmy „Parabole tańczą”, wszystkie ciemniejsze linie, wyginały się niczym parabole. Po 40 minutach gdy nastał czas pozbycia się kartoniku z dziąsła, wrócił współlokator. Substancja działała dość lekko, lecz znajomy był świadomy faktu, że wracając do domu może zastać psychiatryk. Wraz z mijającym czasem zauważyłem większy kontrast kolorów. Czułem się przyjemniej; świat był dla mnie lepszym miejscem, cieplejszym barwą.
Niestety cały czas krążyła mi w głowie myśl, że będzie za słabo, że ten co prawda przyjemny stan to niestety wszystko na co stać tą substancję. Zaproponowałem sniff 2C-D by podbić stan, w końcu zacząć jakiś porządny trip, nie czekając na rozwój 25l.
Ulepiłem więc po około 30mg ścieżce po czym nastąpił szybki sniff i odwracając się od komody poczułem automatyczny wjazd. S podeszła do stołu.
Wejście substancji było natychmiastowe. Od razu wszystko zaczęło się ruszać, wzory z kafelków w kuchni zaczęły odpływać w kierunku przedpokoju, a panele w pokoju pływały niczym woda w basenie. Ściany dosłownie zaczęły oddychać. Moc tego wszystkiego była nie do opisania; wrażenia były tak silne, że musiałem natychmiast usiąść. Kumpel grał w tym czasie w jakąś grę, a ja widziałem jak sęki z paneli, cienie pływające po panelach wchodzą coraz bardziej na fotel, jak by ta ciemność; zło w czystej postaci chciało go pochłonąć.
Myślę, że dzięki 2C-D uaktywniło się pełne działanie 25l-Nbome, gdyż efekty wizualne zaczęły wykraczać poza działanie owej substancji. Wszystkie przedmioty zaczęły kręcić się wokół własnej osi, świat nabrał typowo kwasowych kolorów, nawet serial w telewizji wyglądał na kręcony na kwasie, tapety na ścianie w serialu, ruszały się, wzory kręciły się w kółko; wszystko było w odcieniach zieleni, przeskakiwało w lewo i w prawo. Twarze wydawały się dziwne, wydłużone, pofalowane. Ciężko było mi utrzymać kontakt wzrokowy z S i P, który de facto był trzeźwy. Po około pół godziny, kiedy porównywałem wrażenia z S, P zaczął mówić, że chyba oglądamy coś innego bo on nie widzi tego co my, właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że serial to też część kwasowej jazdy, że on nie jest zielony i nic się tak naprawdę w nim nie rusza, ale nie miałem na to żadnego wpływu.
Ciężko jest mi opisać co czuła wtedy S, bo ona przeżywa wszystko inaczej, ma zupełnie bierne podejście do takich rzeczy, po prostu obserwuje i „niech się dzieje co chce”.
Postanowiłem zamknąć oczy, gdyż efekty wizualne były stanowczo zbyt mocne.
CEV’y były niesamowite. Rozbłyski w kolorach tęczy, tulipany rosnące przed moimi zamkniętymi oczami, w odcieniach złotego.
Przestałem ogarniać, było dla mnie stanowczo za grubo, przy otwartych jak i zamkniętych oczach, nie wiedziałem co mam robić. S powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Dziwiłem się jej, że jest tak opanowana, choć sama przyznała, że wszystko jej się kręci, rusza i wiruje. Wyszedłem na balkon.
Siedziałem tam z dobre 20 minut, co niestety spowodowało przeziębienie, które odczułem dzień później.
Wróciłem na kanapę, łącznie od zażycia 2C-D musiało już minąć 2 godziny, bo substancja odpuszczała.
P zapalił i poszedł spać.
Świat zaczął robić się pięknym miejscem, zielony kolor powoli przechodził w pomarańczowy, a przytłaczające efekty wizualne zaczęły zanikać. Nagle pojawiło się uczucie ciepła; czułem się jak bym przed oczami miał pomarańczowy filtr nakładany na obiektyw aparatu, nigdy wcześniej nie widziałem tak zajebiście pozytywnego, ciepłego, a wręcz pluszowego świata. Do tego sumiennie wraz z S dopalaliśmy od pewnego czasu MJ co tylko podbijało efekt.
Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą, wymieniać się spostrzeżeniami z przebytej fazy; nie licząc mojego chwilowego badtripu, były niemal identyczne. Później poruszaliśmy bardzo różne tematy, prowadząc najzwyklejszą, bardzo miłą konwersację.
Efekt „pluszowości” świata utrzymywał się jeszcze przez kilka godzin, aczkolwiek ciężko jest mi wprowadzić jakiekolwiek konkrety, gdyż przez cały trip, miałem zaburzone postrzeganie czasu.
Nawet nie wiem czy trzymało do rana i się rozeszliśmy, czy poszliśmy spać. Aktualnie nie potrafię tego stwierdzić, aczkolwiek gdy włączył mi się ten „pomarańczowy filtr” faza stała się niesamowicie zajebista.
Myślę, że gdyby nie te 2C-D było by znacznie przyjemniej na samym listku i paleniu.
Podsumowanie.
Niestety nie jestem w stanie ocenić działania samego 25l, gdyż od razu wjechał mix, samą mieszankę ocenił bym na 10 dla kogoś kto lubi naprawdę na ostro, dla siebie ocenie ją na 7 gdyż była to za bardzo kwasowa, w pierwszej połowie zbyt agresywna faza, w drugiej ciepła, pluszowa i naprawdę piękna.
Jeśli miałbym mieć ponownie do czynienia z tą substancją, na pewno nie testował bym jej w takiej ilości, oraz nie mieszał bym z 2C-D, znacznie lepszym wyjściem było by palenie stuffu. Podobało mi się chociaż uważam, że było to za dużo jak na moją osobę. Co ciekawe zauważyłem znaczącą poprawę brzmienia muzyki, efekt ten utrzymywał się jeszcze przez kilka następnych dni.
Wizualizacje:
OEV'y: 10/10 ( Wszechpotężne efekty różnej maści, zbyt intensywne, agresywne, nie do opanowania)
CEV'y: 10/10 (Piękne, kolorowe, jednakże zbyt intensywne, nie do opanowania.)
Bodyload: po 25l nie zauważyłem, jedynie ciężki wjazd po 2C-D i uczucie ciężkości żołądka, zbierało mnie, żeby zwymiotować.
- 10603 odsłony