kodeina - inna niż zwykle
detale
raporty przezywanie
kodeina - inna niż zwykle
podobne
Dawka: 300 mg kodeiny (dwie paczki Thiocodinu) + sok z białego grapefruta
Doświadczenie: Marihuana, DXM, Kodeina, Alkohol, Alprazolam, Lorazepam
Thiocodin kupiłem około godziny 18:00 na tą też godzine umówiłem się z kolegą nazwijmy go "Z". Czułem że dziesiejsza faza będzie niezapomniana nie mogłem się już doczekać. Na moje nieszczęście Z strasznie długo się zbierał z domu, dawał jakieś głupie wymówki że coś tam, coś tam i dlatego się spóźnia. Bardzo się wkurzyłem bo już chciałem wjumać tabletki a go nie ma. Nie lubię takich ludzi z którymi się umawiam na daną godzinę a oni się spóźniają.
Jest godzina 20:06 wkońcu przychodzi. Mówię no nareszczie! Już wypakowałem tabletki ładnie podzieliłem na 4 kupki po 5 tabletek (jak na niego czekałem to prawie pół soku z zdążyłem juz wypić). Okazuje sie że on jeszcze nie kupił tabletek bo mu się nie chciało iść do jego całodobowej apteki, a że u mnie jest blisko to postanowił kupić u mnie... nie pomyślał tylko o jednej rzeczy, że u mnie apteka nie jest całodobowa i juz dawno ją zamknęli. Nie wyobrażacie sobie mojej złości ale nie chciałem na niego ryczeć bo by to nam obydwojgu zniszczyło fazę. No trudno, wybraliśmy się na miasto do apteki w między czasie dałem mu jedno opakowanie i już zaczęliśmy szamać zapijając sokiem grejpfrutowym.
~20:30 wkońcu mieliśmy już wszystkie paczki (każdy po dwie). Cały czas trzymaliśmy się zasady 5 tab na 5 min. Wracając do domu (szliśmy parkiem) już poczułem pierwsze efekty. Najpierw udeżenie tego miłego ciepła do głowy, sekundowe zawroty, troche jakby mnie zarzuciło i poszło w nogi było to tak miłe że aż kolana mi się ugięły ;3. Moi kumple tak nie mają ale czego bym nie brał (alkohol/marihuana/dxm) to zawsze faza wchodzi mi jakby falami/uderzeniami. Po drugiej takiej fali nie wiadomo czemu zachciało mi się śmiać, niesamowita euforia, nigdy tak nie miałem po kodzie. Popatrzyłem na drzewo i zobaczyłem że ma twarz, każde drzewo na które spojrzałem miało twarz. Bardzo mnie to cieszyło, zrozumiałem że nie tylko ludzie mogą sie uśmiechać ;D. Mimo towarzystwa Z miałem wrażenie że sam chodzę po parku, (jak by go tam nie było) sam odkrywałem przyrodę. (Fale cały czas uderzają). Nagle zobaczyłem jakieś kwiatki podeszłem do nich... nie sądziłęm że kwiatki mogą być aż tak wspaniałe patrzyłem na nie z 10 min i nie dowierzałem własnym oczom. Po tej miłej zamule kontynuowałem drogę do domu. Drzewa dalej sie uśmiechają. Spoglądając na ziemie zauwarzyłem że co chwile jest na niej twarz. 2/3 drogi śmiałem się jak głupi do sera.
Nie wiem która była godzina ale wkońcu dotarliśmy do domu. Czas odpalić muzykę!!! Miałem ochotę na zajebisty House. Włączam prawdziwą pompę dyskotekową. WOW!! To co poczułem w mojej głowie było czymś niemożliwym. Muzyka biła w moim ciele nogi nie mogły opanować tej energi... wstałem i zacząłem tańczyć. Poprostu muzyka wypływała z moich ruchów, to nie były jakieś wolne kodeinowe, ślamazarne ruchy. To był prawdziwy power nawet na dyskotece tak nie tańczę. Jedna piosenka za drugą. Z nie zabardzo czuł ten rytm raczej miał standardową faze. Zamknął oczy położył sie na kanapie i leżał czasami spoglądał na mnie i się śmiał ;).
Po Housie uznaliśmy że czas na inne rytmy, usiadłem na kanapie i puściliśmy Shaggiego. Kolejna dawka niesamowitej euforii. Zaczęliśmy śpiewać jego piosenki najgłośniej jak się dało nawet jak słów nie znaliśmy. Taniec, śpiew, taniec, śpiew. Nagle poczułem że chce mi się pić wstałem zarzuciło mnie na lewo, na prawo doszedłem do lodówki otwierając ją tak mnie zarzuciło że prawie ją wywaliłem ale to było tak miłe że nic by się nie stało gdyby się wywaliła :D. Wyjąłem wode, strasznie nie chciało mi się jej otwierać, no ale wkońcu się przemogłem i otwarłem. Wracając na kanape odechciało mi się chodzic położyłem sie na ziemi i wiłem się w rytm muzyki która wychodziła z każdego milimetra mojego ciała. Po shaggym puściliśmy Boba Marleya i znowu śpiewaliśmy tutaj już mniej tańca było :P. Po kilku piosenkach zauważyłem że to już peak. Żeby nie stracić drugiego rodzaju fazy jaką daje koda. Puściłem Slow-foxy przygotowane specjalnie na kodeinowe przygody. Zamknąłem oczy i ciepełko jeszcze bardziej ogarnęło moje ciało. Chwilę poleżałem i zacząłem mieć świadome sny (możliwe że przez to że od dawna uczę się "wychodzenia z ciała" (OOBE)). Sny nie były stabilne cały czas cofało mnie do ciała ale to nic bo uczucie ciepełka cały czas mi towarzyszyło. Poleżeliśmy może 1,5h. Po tym czasie kodeina praktycznie już zeszła. Ale w głowie bardzo miłe wspomnienia. Wymieniliśmy się doświadczeniami i poszliśmy spać. Była północ. Budzik nastawiony na 8:00 bo rano musiałem coś załatwić. Nie było problemów ze spaniem.
Podsumowiując.. Nie sądziłem że kodeina może działać też w taki sposób. Normalnie taką fazę mógłbym mieć na dyskotece. Było troche dziwnych (kodeinowych) psychodeli bo te twarze widziałem wszędzie ;). To co opisałem wygląda na bardzo mocną fazę ale jak bym chciał to w każdej chwili mógłbym się ogarnąć i poza oczami nie szło by rozpoznać że jestem na kodzie. To jak mnie zarzucało chodząc to było poprostu korzystanie z tego że wziąłem kode tj. mogłem iść normalnie... TYLKO PO CO ;>?.
Dodam jeszcze że kodeina nie wciągnęła mnie na tyle żeby brać ją bardzo często. Zazwyczaj raz na tydzien albo raz na 2 tygodznie. Czasami zdażają sie dłuższe przerwy.
Pozdrawiam wszystkich którzy też lubią doświadczać nowych przeżyć ;>
- 20543 odsłony
Odpowiedzi
Nałóg
"Dodam jeszcze że kodeina nie wciągnęła mnie na tyle żeby brać ją bardzo często. Zazwyczaj raz na tydzien albo raz na 2 tygodznie. Czasami zdażają sie dłuższe przerwy."
To moje konto, zajebiście wtedy wkręcałem sobie że mnie to gówno w ogóle nie wciąga. Teraz nowy ciąg i kolejna próba wyjścia, epicko.