mefedron + dxm + thc ciąg dalszy
detale
etanol,
mefedron,
amfetamina
DXM
raporty hyperpaluch
- dxm super trip
- Mefedron + DXM + THC ciąg dalszy
- Mefedron + Piwo + DXM
- Pseudoefedryna to wróżka
- Jak się wyleczyłem z lęków - DXM + THC
- Maryśka + DXM z piwem
- Kodeina - błoga samotność z sensacjami żołądkowymi
- Drugie podejście do metamfetaminy
- Mieszanina THX, DXM, kody i alko.
- Mefedron czyli lek na stres
mefedron + dxm + thc ciąg dalszy
podobne
Ten TR jest kontynuacją poprzedniego (nie wiem, czy przejdzie przez moderację). Po południu zszedłem do sąsiada kontynuować fazę. To stary pijak i ćpun. Pozwala mi u siebie chillować więc jest OK. Jest bardzo wyrozumiały i spokojny. OK. Zaczynamy.
20.00
Mefedron (M) jak już wspomniałem był bardzo dobrej jakości i wciągaliśmy go już 24 h w małych kreskach. Ciągle mi czegoś brakowało, jakiegoś kopa, jakiegoś urozmaicenia. W poprzednim TR wspomniałem, że zażyłem 150 mg DXM, które nie zrobiły mi nic. Za mała dawka. Pogadałem z sąsiadem, żeby załatwił trawkę. OK. Będzie za godzinę.
20:30
Poszedłem do domu zapodać DXM. Tym razem było to 360 mg. O dziwo, weszło mi całkiem szybko, po 45 minutach odczułem jego działanie. Maryśka pojawiła się około 21.00. Był to towar przywieziony z Holandii. 5 gramów. Ładna, delikatna trawa. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Cena też była niezła - 40 zł za gram. Złodziejstwo!
21.00
Zapaliłem blanta. O jezu!!!! To był szok! Mogłem zmieniać kształty przedmiotów w otaczającym mnie świecie. Zniekształcać twarz sąsiada na różne strony i powracać do stanu normalnego. Takich wizuali się nie spodziewałem. Wszystko falowało, było bardzo realne. Poczułem, że oprócz mnie jest ktoś jeszcze w moim ciele. Mogłem nim sterować. Zmierzyłem sobie puls - normalny. Uspokoiłem się nieco. DXM z reguły daje mi bad tripy ale ten był super. Wszystko w pewnym momencie zaczęło się wciągać w nieokreślony punkt w przestrzeni. Jak w wannie woda do korka. Potrząsnąłem głową - wszystko wróciło do normy. Mówię do sąsiada - Ale faza! Musisz to zpróbować. Przygotowałem mu blanta - dałem - nie chciał - mówi , że nie pali trawy. OK, nie to nie. Sam zapalę :) Zapaliłem. Ciąg dalszy tripu odbył się z przerwą w pamięci. Nie pamiętam kiedy wypaliłem blanta ale pamiętam fazę. DXM w połączeniu z THC zakręciło moimi myślami nie dając szans na stwierdzenie co jest co. Znów mnie wessało w wir przestrzeni i połkneło. Ściany falowały, kanapa, na której siedział sąsiad zmieniała kształty i kolory na brunatno-ziemiste. To było coś niesamowitego. Mogłem nad tym panować. Potrząśnięcie głową niwelowało CEVy. Chwila skupienia i znów to samo - wspaniałe! Bawiłem się tak dłużej nieokreślony czas. Czas nie istniał. Sąsiad bawił się tabletem i się nie odzywał.
Nie wiem jak to długo trwało ale spokojnie ze 2 h. Takiej fazy nigdy nie miałem. Z takimi CEVami i doznaniami. W końcu sąsiad powiedział, że idzie spać. OK, wstałem i poszedłem do domu. W domu zapaliłem jeszcze dwa blanty ale już bez takiego oszałamiającego rfektu. Poszedłem spać około 1-2 w nocy.
9.30
Obudziłem się z kacem dexowym. To charakterystyczne uczucie zamętu w głowie ale przyjemne. Kręci sie w głowie ale można wykonywać proste czynności. Trudno było mi się było pozbierać ale jakoś dałem radę. Na biurku miałem 2g mefedronu. Zaaplikowałem donosowo 2 kreski. Ból jak cholera. Krew poleciała z nosa. Trudno. Coś kosztem czegoś. Jakoś oprzytomniałem.
13:00
Zapodałem trochę witamin, tyrozynę, 360 mg DXM i znów, co dziwne, wszedł mi po 30 minutach. Zaczęła się jazda ale już nie taka, jak wczoraj u sąsiada. Wspomaganie THC nic nie dało.
Jazda była przyjemna, zupełnie inna od tego, co mi DXM do tej pory proponował ale bez sensacji. Stan ten utrzymywał się do późnego popołudnia. Pomyślałem, że zapodam jeszcze na wieczór jedną dawkę aby mieć spokojne sny :). Nie dałem rady. Chemia mnie zmęczyła. Zacząłem mieć coraz większe zawroty głowy i stawałem się coraz bardziej senny. Ekran komputera był coraz bardziej rozmazany, nie dało się nic przeczytać.
Około 22.00 stwierdziłem, że na dzisiaj to koniec wybryków i czas się kłaść spać ale szkoda mi było tego zamętu w głowie, tej fazy nieokreślonej, tego spokoju i wszechogarniającego błogostanu. Zasnąłem przy biurku. Obudziłem się o 3 w nocy i poszedłem do łóżka. To była dobra decyzja.
Następny dzień, 6 rano.
Obudziłem się i stwierdziłem, że coś jest nie tak. Po 3 godzinach pobudka? Eeeee.... Z takimi pobudkami przespałem do 13:30.
13.30
Wstałem. Otumaniony przez kac deksowy. Zapaliłem papierosa. Zamuliło mnie straszliwie. Usiadłem za biurkiem i pomyślałem co dalej - cała trawa wypalona (5g), W torebeczce nadal około 2 g mefedronu. Jak tu wytrzeźwieć? Witaminy (2 x Bodymax), mefedron (2 działki), tyrozyna (1g). Pomogło ale bardzo wolno. Piszę ten TR o 20.15 i czuję się całkiem zdrowo. Popijam sobie piwo. Wypiłem może ze 3 butelki przez 6 h czyli nie jest tak źle. Można powiedzieć, że wróciłem do normy.
20.15
Mam w planach wzięcie 360 mg DXM i kreski mefedronu ale to za jakiś czas. Najpierw muszę uporządkować sobie w głowie myśli i napisać ten TR :) Więc kolejne wpisy będę robić na bieżąco. Miłej lektury...
20.40
Właśnie siedzę i się zastanawiam nad swoim stanem. Lekkie rozkojarzenie, spokój, który przynosi DXM i chill płynący z głośników. Czuję się dobrze. Chciałbym, żeby taki stan był moim normalnym stanem bo normalnie jestem człowiekiem podenerwowanym, ze zbyt dużą aktywnością OUN. Zrzucam to na zanikanie w mojej głowie DXM jeszcze z wczorajszego dnia a jasność myśli - za sprawą Mefedronu. Szkoda, że nie mam już maryśki, chętnie bym sobie zapalił. Może coś mi sąsiad załatwi. Zobaczymy... Na razie nie odbiera telefonu.
21.15
Sąsiad ma być za 15 minut, zobaczymy. Mało tego mefedronu już zostało. Może z 0,7 g. A szkoda, bo dobry. Zapodałem 1 kreskę bo czuję, że siły mnie opuszczają. Doustnie. Nosa mi już szkoda. Gorzki smak jak cholera ale daje się przełknąć. Rozpuszczam w ustach kryształki, zapijam colą. Jest OK. Przeszło. Mefedron u mnie wchodzi bardzo delikatnie. Rozpływa się po ciele subtelnie i bez żadnych sensacji. Działa na mnie delikatnie, dodaje energii a jednocześnie lekko zamula. Dziwne to działanie ale widocznie już tak mam. Włosy mi się jeżą na głowie co jest uczuciem dość przyjemnym. Chill leci z głośników, wprost wymarzony czas na fazowanie. Zanurzam się w dźwięki. Jest wspaniale. Stacja, której słucham to http://psychedelik.com w Winampie. Polecam.
22.00
Sąsiad nie ma jak załatwić THC. OK, czas na DXM. Dawka: 420 mg. Chill sączy się z głośników. 28 tabletek Acodinu rozpuszcza się w żołądku. Czekam. Nadal czuję lekkie zamotanie po wczorajszym DXM ale już coraz słabsze. Prawie żadne.
00.15
DXM powoli się wkręca. Czuję coraz większe rozkojarzenie. Włosy mi stają dęba. Mam takie uczucie przynajmniej :) Mam krótko przycięte włosy na max 2 cm więc nie ma co mi na tej głowie stawać ale uczucie jest zabawne :) Troszkę mnie mdli. Czas zwolnił... O wiele lepiej chilluje mi się z sąsiadem. Zawsze coś do mnie gada choć mało z tego zozumiem na pewnym stopniu naćpania.
00.30
Już mam problemy z motoryką :) Głowa powoli się kiwa kręcąc się w kółko małymi zakolami. To miłe uczucie. Czuję, jak mi się naciąga skóra na twarzy. Bardzo często tak mam po DXM. Tak mi naciąga skórę i zostawia naciągniętą. To oczywiście tylko uczucie bo nic się nie dzieje.
01.15
Czuję, że się rozpływam w przestrzeni. Każda część mojego ciała podąża w innym kierunku. Pochilowałem troszkę ale mi za mało tej jazdy.
01.35
Dołożyłem 130 mg DXM. Czuję się jakbym był mocno napity. Ruchy głową powodują ociężałe ruchy ciała, wszystko porusza się w zwolnionym tempie. Nic mi się nie chce. Chilll......
02.20
Trochę czytam i palę e-fajkę - nie chce mi się wychodzić na normalnego papierosa. Łeb mam ociężały, oczy mi się zamykają ale nie jestem senny. Jestem przygaszony. Zabrakło THC. Ewidentnie.
03.30
Piecze mnie twarz. Tak, po prostu. Nie jest gorąco - 17 C. Zaczynają się problemy z chodzeniem :) Oj, dzisiaj DXM nie zaproponował mi nic niezwykłego...
04.40
Czuję, że wchodzi dorzutka DXM sprzed 2 h. Moje ciało staje się coraz bardziej napięte. Dziwne uczucie. Wszystko pływa. Jest takie płynne. Po potrząśnięciu głową efekt znika ale po kilku minutach wraca.
06.00
Zaczytałem się na NG i w mojej głowie pojawiły się głosy czytające mi to, co jest na ekranie. Jakiś zamęt powstał niesamowity. Uświadomiłem sobie, że żyjemy w światach równoległych, które się wzajemnie przenikają i ja tylko nie umiem przechodzić pomiędzy tymi światami. Można to zrobić w dowolnym momencie. Wszystko zależy od naszego umysłu i tylko nim jesteśmy ograniczeni a psychotropy pomagają nam w przechodzeniu pomiędzy tymi światami. Genialne odkrycie! Spróbowałem - nie udało się. Za mało DXM :) nASTĘPNYM RAZEM.
- 9542 odsłony