śmierć, czyściec i zmartwychwstanie, połączenie z duchem lasu.
detale
raporty leśnyludź
śmierć, czyściec i zmartwychwstanie, połączenie z duchem lasu.
podobne
Pojechałem samotnie nad mało uczęszczane jezioro z cudownym soczkiem z wywarem z ostatnich kilku gram grzybków które mi zostały. Rozbiłem namiot nad samym brzegiem, perfekcyjnie osłonięty przed obserwacją z naprzeciwległej strony brzegu dzięki gałęziom drzew uginającym się w stronę wody i tworzącym swoisty parasol. Jest tam też spróchniała stara wędkarska kładka na którą dało się wejść. Moim sąsiadem był bóbr, około 15 metrów ode mnie, co okazało się dopiero na drugi dzień po zażyciu. Często odwiedzały mnie też różne ptaki (o których bardzo dziwną obserwację napiszę później). Widziałem także żmiję zygzakowatą która musiała mieć swoje siedlisko gdzieś pod konarami drzew, jakiś metr lub dwa od namiotu. Wspomnę też sarnę która wieczorem i z rana przechadzała się i wydawała ryk. Nie zapomnę o rzabach które chyba próbowały wskoczyć na namiot w nocy, o myszach (lub tego typu gryzoniach) szeleszczących całą noc suchymi liśćmi, ogromnych chrząszczach bzyczących głośno jak bombowiec i osach, dwie z których zostawiły po sobie opuchliznę na mojej nodze. Pięknie gdyby nie wiszczący ludzie którzy kąpali/ły się po drugiej stronie jeziora, jakieś 500 metrów dalej (spokojna woda dobrze niesie dźwięk). Przez nich ptaki opuszczały okolicę, nie było słychać natury.
Drugiego dnia, o około 16 wypiłem soczek a z racji tego, że miał już 2 dni po otwarciu i były upały, nie był już kwaśny ale stęchły i myślę że zepsuty. Nie odstraszyło mnie to- kilka łyknięć i dostojne beknięcie, biorąc pod uwagę że nikogo oprócz zwierząt tam nie było. Pobrodziłem kilkanaście minut w wodzie, która przez 5 metrów od brzegu pod ugiętymi gałęziami drzew miała do kolan głębokości, i zacząłem odczuwać grzyby. Wcześniej zażyłem je już kilkadziesiąt razy więc bardzo dobrze wiedziałem co się dzieje.
Moja teoria w skrócie polega na tym że podczas samotnej komunii, grzyby wtrącają do rachunku sumienia, takiej kontemplacji nad sobą, można powiedzieć czyśćca (choć nie jestem Chrześcijaninem). Zmuszają do pokonania własnego ego, by połączyć się z, jak komu pasuje jakie stwierdzienie-Wyższą Świadomością, Bogiem, Kosmiczną Duszą, Duchem Natury, falami Higgs Boson etc. Dlatego przy okazji podpowiem że jeżeli zaczyna się ten tzw. bad trip, to znaczy że mamy coś na sumieniu lub chociażby nawet negatywne nastawienie i taki zły setting będzie trwał dopóki własną siłą woli to się pokona. Należy przecież oczyścić swój umysł aby móc połączyć się z najczystrzym umysłem-czystą inteligencją która przeszywa wszystko i jest podstawą istnienia wszystkiego.
A więc jak faza zaczynała się włączać, postanowiłem iść do namiotu ponieważ ostatniej nocy była burza i uciekłem z namiotu i z lasu do pobliskiego budynku bojąc się że jakieś drzewo się powali lub piorun uderzy w namiot, co można powiedzieć było realnym zagrożeniem biorąc pod uwagę pobliskie ogromne powalone drzewa, rozwalone na kawałki przez pioruny. Piorun uderzając w drzewo powoduje momentalne wyparowanie wody która znajduje się w pniu drzewa przez co rozsadza go od środka. Temperatury są tak wysokie że drzewo jest momentalnie zwęglone. Kontynuując, byłem zmęczony i postanowiłem odpocząć. Poleżałem tak około 40 minut planując co będę dalej robił w życiu, myśląc o bliskich ludziach, wysłałem parę smsów i aura się momentalnie rozjaśniła.
W tym momencie poczułem znowu więź z wszechobecnym duchem natury - czystą inteligencją. Coś co w inny sposób udaje mi się dogłębnie dokonać jedynie podczas głębokiej medytacji. Usłyszałem sowę która wraz z moim wyjściem z "czyśćca" pupuhuje 'puhu puhu'. Odczułem połączenie z nią, z serca wydobywały się duże pokłady miłości do innych istot, także ludzi, czułem jakbym emanował tą miłością, dobrem na zewnątrz. Im bardziej odczuwałem tą miłość, tym sowa głośniej wydawała 'puhu'. Tak jakby jej serce było w moim. W tym momencie jak zawsze po grzybach, przestałem bać się śmierci, że jakieś drzewo spadnie lub piorun porazi. Poczułem że mój umysł spokojnie faluje wraz z delikatnymi falami jeziora i że nie boję się niczego ponieważ jestem jednym z Bogiem.
Po kilku chwilach usłyszałem ćwierkanie małych ptaków które zleciały się dookoła mojego namiotu. Tak jakby rozmawiały o mnie lub chciały żebym wyszedl. Otworzyłem namiot i zobaczyłem kilka tych małych kolesi z których jeden był 3 metry od namiotu i siedział na powalonym drzewie. Podskoczył jeszcze bliżej i przez kilka sekund wpatrywał się we mnie i zauważył że ja też patrzę bezpośrednio w jego oczy, po czym biegł, nie leciał, biegł po pniu tak jakby ciesząc się i głośno ćwierkając. Biegł w moją stronę i odleciał. Muszę stanowczo stwierdzić że to nie była rzadna halucynacja. Uważam że dzikie zwierzęta cały czas są połączone z Kosmiczną Duszą i są pełne miłości, wbrew pozorom. Na przykład małe ptaki które żyją w grupkach były obserwowane przez ornitologów, że robią jakby pogrzeby gdy jeden z ich grupy jest martwy. Siadają wtedy dookoła martwego ptaka i siedzą w ciszy nawet kilkadziesiąt minut. Będąc juz przyzwyczajony do tego stanu umysłu, ale nigdy znudzony, wziąłem aparat, i nóż i poszedłem wgłąb lasu aby złożyć ofiarę z krwi duchowi lasu, zrobić kilka zdjęć i wziąć małą hubę na pamiątkę.
- 34254 odsłony
Odpowiedzi
Założę się, że "ryk" sarny ma
Założę się, że "ryk" sarny ma jakieś własne cudeczne określenie w grypserze morderców zwierząt, zwanych potocznie myśliwymi. A tak przy okazji - bardzo awangardowa pisownia słów "rzaba" i "rzadna"...
Dobry początek. Pewnie byłoby arcyciekawie, gdybyś rozwinął.
A jakbyś jeszcze przeczytał, zanim opublikowałeś, to tego multumu błęów tez by nie było.
Rozwinięcie
Później przypłynęła motorówka z rybakami którzy zarzucali sieć i niszczyli siedliska kormoranów. A do myśliwych i tego typu bandziorów chętnie bym postrzelał.
Nnnnoooo, taaaaak. Teraz
Nnnnoooo, taaaaak. Teraz czuję, że ten raport jest pełny.
Miło
Miło się czytało, dla mnie raport Ok ;)
Sam chciałbym przeżyć podróż po grzybach i lsd, od kilku miesięcy sporo czytam o tym - raz mniej raz więcej. Może kiedyś się uda zdobyć taką cudowną rzecz.
Jeśli ktoś ma jakąś podpowiedź dla mnie jak szukać dajcie znać na mailu ;)
3maj się i jak najwięcej pozytywnych tripów.
Tak to czytam i jak bys za
Tak to czytam i jak bys za duzo gral w wiedzmina :D
Elder scrolls
Nie gram w wiedźmina ani trochę, nie wiem dlaczego taka alegoria chyba nic nie ma z tym wspólnego ten trip. Ale miecz ninjato mam :P
To musiało być genialne
Obecnie przymierzam się dopiero do próby z jakąkolwiek substancją psychodeliczną. Przedemną pierwsze trip'y z LSD, grzybami, może nawet z ayahuaską :) Tak czy inaczej takie doświadczenie grzybowe w środku lasu przy jeziorze samemu musiało być genialne. TR mega wciągający :)
Dzięki
Z lsd radzę uważać - przy pierwszym razie myślałem że kotroluję Wszechświat...
Polecam obejrzeć: https://www
Polecam obejrzeć: https://www.youtube.com/watch?v=u6fqDsLV7ak Serio. Do końca.
Nie lubię
Nie lubię takiego pieprzenia ludzi new age bez tytułu naukowego. Już nie chodzi o to, że to jest lub nie jest nieprawdą, ale takich rzeczy "duchowych" samemu powinno się doświadczać, wystarczy wyjść do lasu i tam usiąść cicho. Nie lubię, bo takich "mędrców" jest wiele i bardzo często pieprzą wierutne bzdury pseudonaukowe, a to o pustej Ziemi, albo o jakimś Nibiru, mówią że zmiana klimatu nie jest antropogeniczna - ja po takich rzeczach robię się niebezpieczny dla otoczenia. A z resztą od samego głosu tego babsztyla żygać mi się chce, podejrzewam że jest z Anglii i z klasy średniej i słucha tylko ambientu a minuta black metalu na nią wpływa tak jak 10 sekund jej głosu na mnie. Więc chyba do końca nie da rady, chyba że mi ktoś za to zapłaci. Ale to nie są tanie rzeczy.
Heh... Nie obejrzałeś
Heh... Nie obejrzałeś materiału, a go oceniasz. Tak zachowuje się ignorant. Przykre.
NAJPIERW poznaj, potem przemyś a na koniec wydaj osąd, a nie zaczynasz od końca. Kobieta mówi o komunikacji ze zwierzętam,i, a nie "njuejcowe pierdolenie".