pasterkowe nawrócenie
detale
raporty kumarrt
pasterkowe nawrócenie
podobne
PASTERKOWE NAWRÓCENIE
...Kolega namówił mnie na zapalenie MJ przed pasterką, twierdził że pomoże mi to lepiej zrozumieć Boga oraz pogłębi (jeśli nie odbuduje z ruiny) moją wiarę. Przystałem na jego propozycję i przed wyjściem z domów spaliliśmy po lufce. Weszliśmy do świątyni 5 minut przed rozpoczęciem nabożeństwa z lampionów biło przyjazne światło a ja czułem jakąś dziwną energię przeszywającą moje ciało, byłem poniekąd podekscytowany jak i odrobinkę przerażony. Na chwilę przed rozpoczęciem mszy w kościele zjawiła się moja ex-dziewczyna, miałem ochotę podejść do niej i przeprosić ją za to że nie dotrzymałem obietnic i zerwałem z nią kontakt choć obiecaliśmy sobie że zostaniemy przyjaciółmi, jednak te "przyjemność" postanowiłem zostawić sobie na później. Drzwi od zakrystii otwarły się a ksiądz wraz ze świta wkroczył na ołtarz. Spoglądając na mównice ku mojemu zdziwieniu zamiast księdza spostrzegłem JPII, który przemawiał do mnie pięknym językiem bogatym w przesłanie. Anielski śpiew dochodził do mych uszu po czym wchodził do mojej głowy całkowicie odbudowując utracone wartości oraz dawał nadzieje na lepsze jutro. Nagle uświadomiłem sobie że ludzie którzy nigdy nie zażywali MJ nigdy w pełni nie poznają swojego prawdziwego JA oraz otaczającego ich świata. Powód tego jest bardzo prosty ograniczone poglądy sprawiają ze boją się wyimaginowanych przez media oraz władze negatywnych skutków palenia które są o wiele mniejsze w porównaniu z np. alkoholem. Ta myśl bardzo mnie przygnębiła i nie dala mi spokoju do końca mszy. Msza zakończona została ogłoszeniami oraz kolędą, którą śpiewałem wraz z kapłanem i resztą wierzących.
To doświadczenie całkowicie odmieniło moją duszę. Zmianie uległo także moje nastawienie co do Kościoła katolickiego i bez wątpienia owe doświadczenie pogłębiło moją wiarę, mało tego zmusiło mnie do głębokich refleksji. Kolega miał rację, MJ pozwoliła mi zdecydowanie bardziej mistycznym okiem spojrzeć na swoje relacje z Bogiem oraz sprawiła że odtąd każda niedzielna msza odbywać się będzie wraz z moją obecnością.
Spalona pasterka true story czyli jak było naprawdę.
Sporo czasu zajęło mi znalezienie narzędzi do napisania tego TR. Nie mogąc znaleźć żadnego długopisu w moim ciemnym pokoju oświetlonym jedynie przez latarnie uliczna która rzuca mroczne światło do mego pokoju i mała lampkę biurkowa która ma złamana nogę i często z tegoż właśnie powodu często się wyłącza(tylko czekać aż mnie prąd kopnie). Ta właśnie mała lampka jest jedynym źródłem ciepła i zarazem światła w tym pokoju. Nie udało mi się znaleźć żadnego długopisu lecz znalazłem ołówek na dnie kartonika wygrzebanego z szafy. niestety miał on ułamany rysik. Naostrzyłem go moim szwajcarskim scyzorykiem którego dostałem od P. Podczas ostrzenia trochę się nakurzyło a na podłodze zrobił się straszny bałagan.
Historie dzisiejszego jakże niezwykłego wieczora mógłbym rozpocząć od dnia wczorajszego gdy z kumplem S zaczęliśmy rozkminiać skąd by tu można skołować stuff. Po krotce mówiąc skończyliśmy w Strychowiu. Poznaliśmy tam całkiem przypadkowo kolesia który załatwi nam towar na jutrzejszy wieczór(wigilie). Ta wieść uradowała mnie najbardziej tego dnia ponieważ mięliśmy zamiar (przynajmniej ja) Spalic się i iść na pasterkę. W wigilijny dzień mieliśmy Male problemy z logistyka lecz udało się odebrać umawiana działkę dzięki poświeceniu kumpla S który załatwił samochód i dowiózł towar.
Wigilijna pogoda ani trochę nie przypominała świątecznej było szaro i ponuro, nie było również śladów po środowych opadach śniegu. Wieczerza wigilijna minęła wyjątkowo spokojnie w porównaniu do poprzednich lat. Po uprzątnięciu dań mamusia przyrządziła sobie i mi drinka(sprite z Martini). Wypiliśmy go oglądając z reszta familii film „śniadanie do lóżka”. Seans przerwał mi S który zadzwonił do mnie pytając o szczegóły wyjścia na pasterkę. Udałem się do niego ponieważ film już widziałem a i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Po krótkiej rozmowie w altance w domu s natkała sie na nas rodzinka s która wracała do swojego domu z odwiedzin. Po ich wyjściu poprosiłem S by nabił dla mnie jedna rurkę(s zawsze przechowuje stuff bo gdy jest on u mnie zawsze tajemniczo znika w nocy). Niechętnie poszedł i spełnił moja prośbę jednak polecił mi abym nie palił wszystkiego i zostawił trochę na jutro. W mojej głowie wyglądało to przekomicznie, przecież jak można mieć rozpoczętą rurę i jej nie dokończyć (słyszałem ze to przynosi pecha) ale o tym później. Wróciłem do domu mokry choć szczęśliwy. Podczas drogi powrotnej zastanawiałem się tylko nad tym czy Staff spełni moje oczekiwania, pragnę dodać ze wyglądał naprawdę soczyście. Spotkałem mojego nauczyciela od przedmiotów zawodowych którego dziwnym trafem zwykle widzę kiedy jestem na czapie…..
Musiałem poczekać aż ojciec pojedzie na pasterkę na 22 a była 21.15 w tym czasie oglądałem drużynę a. Ojciec nareszcie opuścił dom a ja mogłem rozpocząć rytuał. Zioło było delikatne w smaku jednak przepełnione aromatem. Pierwszego bucha ściągnąłem w kotłowni już wtedy cos mi się wbiło do głowy ze to nie jest odpowiednie miejsce na palenie, zwłaszcza w taki dzien. Udałem się do mojego pokoju lecz po kolejnym buch którego ściągnąłem właśnie w tym miejscu wydało mi się jeszcze mniej do tego celu odpowiednie. Zmieniłem lokalizacje na wc stwierdzając ze BRIS zneutralizuje wszystkie zapachy gandzi. Po inhalacji poszedłem się jeszcze przewietrzyć i dotlenić (wyszedłem na papierosa). Gdy wróciłem z zamiarem dalszego oglądania filmu „Drużyna A”, mamusia zaczęła ze mną rozmawiać na temat A GDZIE BY TU SCHOWAC TE GOLABKI. Niestety wyczula ze paliłem papierosa. Zaczęła kazanie w stylu; a po co ci te papierosy tyle pieniędzy tracić. Zwinąłem dwie mandarynki i uciekłem do pokoju gdzie, leciał film. Kontynuowałem jego oglądanie. Okazał się n on bardzo głęboki jednak zawierał cechy komedii. Po udanym seansie zacząłem się przygotowywać do wyjścia na umówione spotkanie z S. Spotkaliśmy się ok. 23.30 wiec od razu udaliśmy się w stronę kościoła. Ja nie mogąc się opanować wykrzyczałem mu ze znalazłem odpowiedzi na dwa bardzo nurtujące mnie pytania. Zaczynając od pytana pierwszego CZY MOŻNA ROZMAWIAC ZE ZWIERZETAMI odpowiedz była następująca. Ze zwierzętami można rozmawiać przez cały rok nie tylko w wigilie jedynym warunkiem musi być odpowiedni stan naszego umysłu. Odpowiedz na drugie pytanie PO JAKA CHOLERE JA IDE DO TEGO KOSCIOLA brzmiała „By podziękować Panu Bogu za tak piękna faze.
Msza rozpoczęła się 5 minut po naszym wejściu. Już na samym początku czułem jak wzrok stojących w moim pobliżu ludzi przeszywa mnie na wylot. Cale moje skupienie skoncentrowałem na tym by nie dąć po sobie poznać ze jestem na czapie. Z trudem powstrzymałem się od śmiechu gdy zobaczyłem jak S rusza ustami udając ze śpiewa. Po chwili robiłem to samo próbując za bardzo się nie wyróżniać. Próby te jakowo takowo nieudolne były chyba nikt nic podejrzanego nie zauważył. Nikt prócz mojej ex która weszła chwile po nas z reszta swojej rodziny. Jej mina uświadomiła mi to, że wie w jakim stanie się teraz znajduje (wiedziała od początku naszego związku ze palę MJ). Ta właśnie świadomość nie dawała mi spokoju przez większość mszy. Rzutem oka na ołtarz dostrzegłem kumpla ministranta który również lubi fazować. Zauważyłem również drugiego kumpla który chyba tak samo jak ja był na czapie. Rozglądał się po całym kościele jakby był tam po raz pierwszy. To właśnie dzięki nim do mojej głowy wróciło do mnie wspomnienie ze spalonej imprezy w clubie, ale to temat na innego TR. Patrząc na mównice zauważyłem księdza lecz wydawał mi się on niezwykle mały, jakby znajdował się w bardzo dużej odległości ode mnie jakby stal w oknie bazyliki Św. Piotra i przemawiał do ludzi stojących na placu. Nagle uświadomiłem sobie że ludzie którzy nigdy nie zażywali MJ nigdy w pełni nie poznają swojego prawdziwego JA oraz otaczającego ich świata. Powód tego jest bardzo prosty ograniczone poglądy sprawiają ze boją się wyimaginowanych przez media oraz władze negatywnych skutków palenia które są o wiele mniejsze w porównaniu z np. alkoholem. Myślałem również nad tym jaka wyglądała by Polska gdyby MJ była u nas legalna. Podczas całej mszy starałem się normalnie zachowywać, dodatkowym utrudnieniem było to ze ludzie zachowali się również bardzo dziwnie co potwierdził również S. dla przykładu gdy ksiądz powiedział uklęknijmy uklękła tylko polowa reszta zgięła się w połowie wypinając się na ludzi którzy stali bądź klęczeli za nimi. Zrobiła tak m.in. starsza pani wypinając przed moja twarz swoja wielka, tłusta, obleśna rzyć. Z trudem się opanowałem przed zrobieniem czegoś głupiego ale mimo wszystko moje myśli zostały zawładnięte przez uczucie gniewu. W czasie rozdawania komunii wzrok mojej ex zdawał się ze mnie nie schodzić. Poczułem tęsknotę za nią lecz w porę przypomniałem sobie powody przez które się z nią rozstałem. Na końcu nabożeństwa ksiądz wygłosił ogłoszenia parafialne. Ogłosił ze organizowana jest jedenasto dniowa wycieczka na Węgry a moje pierwsze pytanie które się z nią wiązało brzmiało ile towaru musiałbym przyszykować aby starczyło na cala wycieczkę. Po mszy wróciliśmy z S do swoich domów przy czym w drodze powrotnej wymienialiśmy się myślami które nas ogarniały podczas tej jakże niezwyklej mszy.
TRIPRAPORT by KumarR reporters team
- 10381 odsłon
Odpowiedzi
Jeden z najlepszych jak nie
Jeden z najlepszych jak nie najlepszy TR jaki tu czytałem ;] graty!
HG