o mieście pięknym
detale
raporty kwasnysocjolog
o mieście pięknym
podobne
Dzień zacząłem jak każdy inny, nieświadom jeszcze tego co dziś mnie czeka poszedłem na pocztę odebrać długo wyczekiwaną paczkę. W domu sprawdziłem zawartość, moim oczom ukazały się dwa małe niepozorne kartoniki. Napisałem więc do mojej koleżanki (K) z którą miałem odbyć podróż. Wiadomość zwrotna "dziś wieczór". Przez pół dnia kręciłem się po domu nie mogąc doczekać się tej przygody, mając na uwadzę poprzednie doświadczenia z bliźniakami tej Nbomki z każdą chwilą coraz bardziej się nakręcałem.
Dzwonek do rzwi - wreszcie - Otwieram ledwie się przywitaliśmy na palcu już wystawiam tekturkę. Ładujemy amunicje na dziąsło i wychodzimy. Zaszliśmy jeszcze do sklepu i tu rozpoczyna się prawdziwa podróż.
T:+25 Wsiadamy w autobus. Powoli zaczynam czuć pierwsze efekty. W brzuchu motyle jak przy zakochaniu, dłonie zaczynają delikatnie mrowić, robi mi się ciepło. Byłem szczerze zaskoczony jak szybko wchodzą bodyloudy.
T:+35 Pierwsze efekty wizualne. Patrząc za szybę wydaje się, że autobus pomyka 150km/h, albo i lepiej. Rozbawieni tym stwierdziliśmy, że czas wyłączyć telefonu i wrzucić hube bube do buzi(polecam, nie ma większej frajdy na kwasie niż guma balonowa).
T:+50 Wysiadamy na moście. OEVy są już mocno widoczne. Patrze na rzekę pod nami, a ona niczego sobie zaczyna zmieniać kolory między fioletowym, przez niebieski do zielonego delikatnie podrygując na boki w rytmie muzyki miasta. Przystajemy na chwile by popodziwiać te widoczki, ale K nalega byśmy poszli bo boi się kiedy stoje przy barierce.
T:+1:20 Wchodzimy w gęsto zabudowaną, nieznaną nam dzielnice. Z racji tego, że było już ciemno wszystko wydaje się bardziej straszne, ale nie straszne przerażające tylko mroczne, a przy tym niewyobrażalnie intrygujące. Latarnie palą się jak pochodznie, bramy wydają się ukrywać zakony klauzurowe. Niedostępne dla nikogo, owiane tajemnicą której nigdy nie będę mógł poznać.
T:+1:45 Wchodzimy na deptak w zabytkowej części miasta. Mimo późnej godziny jest masa ludzi co trochę nas przytłacza, ale z racji piątku siadamy na ławce i analizujemy skąd każdy człowiek mijający nas się tu wziął i co będzie dziś robił. W tym samym momencie poczułem, że w kieszeni mam ukryte gumy wielosmakowe. Samym dotykiem czułem ich smak i kolor. Rzucam więc do K by wybrała sobie jakiś, a ja bez patrzenia go wyciągne. Udało się! K uznała, że to szczęście, ale jeśli wyciągnę 3 wybrane przez nią smaki w odpowiedniej kolejności to uzna moje umiejętności. Oczywiście udało mi się udowodnić swoją wyższość.
T:+2:30 Wchodzimy w samo centrum miasta. Otacza nas masa ludzi, część pijana, jakieś menele, młodzież. Wszyscy i nikt, każdy tak różny, a jednak zjedoczeni w grupy. Do tej części tripu najbardziej skupiony byłem na socjologicznej części kwasu. Wszyscy byli dla mnie interesujący, każdemu poświęcałem chwile namysłu. Jednak tutaj zostałem przytłoczony. Patrząc na ten margines społeczny uniosłem wzrok ku niebu. Moim oczom ukazały się spore wieżowce. Bujające się,a to na prawo, a to na lewo. Rozciągały się w górę i w dół. Kolory zmieniały się na nich bez żadnego systemu:różowy, niebieski, zielony, grafit. Był to jeden z najpiękniejszych i najzabawniejszych widoków w całej mojej kwasowej karierze.
T:+3:00 K mówi, że chce jej się pić, ale nie da rady wejść do sklepu. Jako mężczyzna musiałem podjąć się tego zadania. Szybka decyzja - wchodzę. Napełniony odwagą i męską dumą przekroczyłem próg drzwi. W jednej chwili razem z podmuchem klimatyzacji cała moja pewność odfrunęła. Ilość produktów, kolorów, półek przytłoczyły mnie w jednej chwili. Głęboki wdech w głowie powtarzam sobie cały czas "woda, woda woda" Przemierzyłem sklep wzrokiem i znalazłem swoją upragnioną alejkę. Podchodzę do regału, a tam 20 rodzajów wody. Na moment straciłem głowę i wziąłem sobie 3 butelki i czytam na etykiecie czym się różnią. Czułem jednak, że ktoś mnie obserwuje... Była to K z za okna pokazująca bym wziął którąkolwiek. Kamień z serca. Teraz szybko do kasy i koniec tego koszmaru. Przy kasie tylko na sekundę złapałem kontakt wzrokowy z kasjerką. Czułem, że pot leci mi z czoła, ale jednak. W końcu - wolność!
T:+4:00 Efekty wizualne powoli się kończą, czuję że faza zmierza do końca. Czas do domu. W autobusie powrotnym wspominam wszystkie piękne rzeczy które zobaczyłem, wszystkie wspaniałe momenty których doznałem. Cały ten czas przepełnia mnie niewyobrażalnie ogromne poczucie szczęścia. Czuje, że jestem częścią tego świata i ja potrzebuję jego, a on mnie.
Tutaj kończy się ta emocjonująca część tripa. Siadam w domu i dociera do mnie jak wiele ta substancja dla mnie znaczy, jak bardzo pozytywnie zmieniła mnie jako człowieka. Zawsze wszystkim to polecam jeśli ktoś się zastanawia. Jednak nie mogę się tym chwalić w swoim otoczeniu gdyż przypięta łatka "ćpuna" utrudnia wiele rzeczy. Mimo wszystko zmęczony i szczęśliwy biorę zeszyt by spisać swoje myśli. Robie tak zawszę po tripie i za każdym razem gdy mam gorszy dzień wracam do tych notatek.
Polecam każdemu spróbować tej NBOMKI. Zdecydowanie najlepsze wizuale, myślenie przestawia się nie gorzej. Po prostu cud miód.
Dajcie znać jak chcecie więcej np. o bliźniakach tego nbom-a
- 9673 odsłony
Odpowiedzi
Fajny raporcik tylko za
Fajny raporcik tylko za krótki, chciałoby się więcej! Jeśli możesz to opisz AL-LAD'a, pozdrawiam :)