magia dxm, kolejne podejście.
detale
magia dxm, kolejne podejście.
podobne
Czas zacząć od godziny zażycia, zacząłem od 23:12, co 5 minut miało być po jednym listku (10 tabletek), jednak czasem zapomniałem i ogólnie 2 listki wziąłem w odstępach 10 minutowych, warto dodać, iż po dawce 450mg (jedna paczka) zrobiłem sobie 15 minut przerwy, ostatni listek zażyłem o 00:05, za godzinę zero przyjmuję sobie 00:13, wtedy zaczynałem czuć pierwsze efekty.
T – wszystko się zaczyna, czuję się lekko, cieszy mnie fakt, zażycia kolejny raz DXM, paląc papierosa myślę o dzisiejszej fazie, czy ta dawka nie za duża jak na trzeci raz? Nie, moja druga też już taka była, coraz gorzej mi się pisze, zauważyłem jednak, że jak nie patrzę na klawiaturę, piszę dużo bardziej zrozumiale i literki się tak nie mieszają.
T+ 3min – nie mogę uwierzyć, że minęły dopiero 3 minuty, jest to dla mnie szok, rozmawiam z ludźmi na komunikatorze, rozmowa jest dla mnie prosta, z każdego zdania drugiej osoby wyciągam drugie dno.
T+ 30min – włączyłem sobie grę „FlatOut 2”, zadzwoniłem do mojej przyjaciółki podczas rozgrywki derby, gdy się rozwalałem z innymi, w ciągu jednej minuty przedstawiłem jej wykład, nt. Tego, że podczas jazdy samochodem nie można palić papierosów i rozmawiać przez telefon, zbulwersowany, że „Frank Malcov” mnie rozwalił, skończyłem z nią rozmawiać, ona cały czas mnie słuchała, pożegnaliśmy się i to by było na tyle z moimi kontaktami z ludźmi na tę noc, ponieważ nie było internetu (pozdrawiam Netię S.A), wyłączyłem grę, czując, że deks się załadował, a na pewno dawka pierwszego opakowania, bo czułem wyraźnie drugie plateau, postanowiłem położyć się do łózka, zamknąć oczy, włączyć Psy Trance i oddać się mocy pana D i pani od dziwnych dźwięków.
T+ 40min – na planach pójścia do łóżka się skończyło, zacząłem palić papierosy, słuchając 3ody Kru, smak papierosa wydawał się inny, magiczny, podczas palenia rozumiałem, co nikotyna chce mi powiedzieć i przeprasza mnie za to, iż mnie sobą uzależniła, po spaleniu papierosa udałem się do swojego centrum kosmicznego, tj. łóżka, jedyny wpis w swoim mini dzienniku pojawił się o 1:04 i brzmiał on dokładnie tak „01”:04 - o si edzie je?” - po tym widać, że złożenie zdania sensownego, graniczyło z cudem, a napisanie go na komputerze to był wyczyn.
T+ 2h 7min – leżałem przez przeszło godzinę na łóżku, nie miałem żadnych CEV'ów, o tej godzinie wbiło 3 pletau, chodzenie to sztuka była, raczej pływałem po pokoju, aniżeli szedłem, wkurzony, brakiem CEV'ów napisałem o tym w mini dzienniku, jednak czy przez ten czas leżałem bezczynnie? Zdecydowanie nie, przez czas wyczekiwania na CEV'y rozmyślałem o moim życiu, wyobrażałem sobie kosmos, pierwsze minuty leżenia zaczęły się od „kręcenia moim ciałem” wiecie na pewno o co chodzi, czułem to, że lecę po wszechświecie mijam gwiazdy i zatrzymuję się przy wielkich ekranach na których, niczym na telewizji VOD, mogę wybierać co chcę zobaczyć, zobaczyć? A może poczuć? Tak... poczuć, ponieważ moje oczy nie widziały niczego, wszystko tylko czułem, jednakże głębiej się zastanawiając... Czy to był minus? Raczej nie, jeżeli oczy to narząd do patrzenia, narząd wzroku, całkiem możliwe, że deks chciał mi pokazać, że moje teraźniejsze życie do niczego nie zmierza, że jest zupełnie puste i nic nie wnosi? Tego nie wie nikt.
T+ 3h 2min – Kolejny wpis na moim dzienniku, przez ten czas, niecałej godziny, nadal podróżowałem, lub jak to magik pięknie ujął „Bo ja biegam po polach mojej świadomości”, słucham cały czas na łóżku Cosmosis, oraz innych tego typu „grup” muzyki elektroniczjej. Postanowiłem sobie jakoś pomóc i skupiałem się na Cevach, żeby się pojawiły, bo skoro w drugim plateau ich nie było, teraz muszą być... Niestety, nic z tego, masz puste życie, nie zobaczysz nic, czuję ten głos w sobie, ogarnął mnie strach, zrzuciłem z głowy słuchawki, wstałem z łóżka i nagle wielka gleba na plecy, nie miałem nóg, opierając się o łóżko wstałem, zacząłem płynąć w stronę łazienki, ponieważ musiałem się odlać, zupełnie po ciemku, otworzyłem drzwi, nagle w głowie zaczęła mi lecieć muzyka z Silent Hill 1, pojawia się szczególnie wtedy, gdy Harry rozmawia pierwszy raz z Kaufmanem, wystraszyłem się, a ponieważ mam blisko łazienkę od swojego pokoju (praktycznie jeden krok), wpadłem do niej szybko, zamknąłem drzwi i szybko łapiąc się szafki na ścianie zbliżyłem się do kibla, wyciągnąłem co trzeba i chciałem oddać mocz, zacząłem czuć obrzydzenie do siebie, wydawało mi się, że w każdej chwili mogą wejść potwory do łazienki, wywalić drzwi, a ja sobie w najlepsze oparty jedną ręką o ścianę, drugą trzymając wiadomo co, stoję i leję, skończyłem, trwało to cholernie długo, w moim odczuciu oczywiście. Popatrzyłem się na lustro, zacząłem rozmawiać z samym sobą, zadawałem pytania, co z sobą zrobiłem, dlaczego się boję czegoś, czego nie ma, potwora nie widziałem na oczy, a to złudzenie, klimat dany mi przez deksa, drugi ja, ten za lustrem pocieszył mnie, mówiąc, żebym już poszedł do pokoju, postanowiłem nie łapać się niczego i normalnie pójść do pokoju, otworzyłem drzwi, poleciałem na łóżko, założyłem słuchawki i oddałem się centrum kosmicznemu.
T+ 4h 0 min – Ostatni wpis w moim mini dzienniczku „niby normalnie chodzę, kolejne podejście błędnę, ja już nie wiem, idę spać...” dodam, że wcale spać nie poszedłem, leżałem z muzyką na uszach, która przez cały czas trwania tripu była świetna, bez cevów niestety. Przeleżałem tak do 6 rano, czyli 2 godziny, licząc od ostatniego wpisu, jednak doskonale pamiętam, że przed pójściem do łóżka, poszedłem do swojego okna na papierosa, a zaczynało się już powoli jasno robić.
T+ 6h 0 min – efekt pływania zamiast chodzenia minął zupełnie, chodzę prosto, nogi w normie, zszedłem do kuchni, zrobić sobie coś do jedzenia i wypić kawę, bo wiedziałem, że i tak nie usnę, był już internet, więc jeszcze lekko na deksie, wszedłem na [H] poczytać jeszcze o tym dziwnym specyfiku, jakim jest DXM, próbując sobie odpowiedzieć „dlaczego nie miałem cevów, pomimo, jednego, drugiego i trzeciego plateau?”, dzień minął dziwnie, byłem lekko zaspany pomimo kawy, zasnąłem o godzinie 18:00, wstałem o 20:00 i usnąłem o 20:05, ponieważ musiałem zmienić pokój do spania (o 18 zasnąłem nie w swoim), wszystkim w domu wytłumaczyłem, że usnąłem wcześnie tak, ponieważ wstałem o 4 rano, a to nie jest moja godzina, do tego było gorąco i chciałem wszystko przespać.
Podsumowanie: DXM daje odpowiedzi na zadawane pytania, co mnie najbardziej dobiło? Brak Cevów, które cholernie chciałem mieć, chociaż z drugiej strony złudzenie „że się jest tu i tam” było nad wyraz ciekawe, za tydzień postanowiłem przyjąć jeszcze więcej, czyli 13,7mg/kg (1350mg) (90 tabletek) acodinu i przygotować się na naprawdę mocną jazdę, nie chcę uzyskiwać plateau sigma, bo to na pewno nie jest rzecz dla mnie, możliwe, że z tej dawki 13,7mg/kg zejdę powiedzmy do 11,5/12mg/kg, przypominam, że uzyskałem w dniu tripa dawkę 9,4mg/kg i wcale mnie to szczególnie nie rozwaliło. Tak poza tym, mam do was pytanie, czy to, że zrobiłem sobie przerwę między dawką 450mg a następną (tą 15 minutową przerwę), mogło wpłynąć na przebieg tripu? Na DXM już 3 razy podróżowałem, raz 450mg, dwa następne 900mg i ani razu nie miałem Cevów, pomimo skupienia, pomagania sobie i ostatnio mojej ulubionej muzyki... Dziękuję wytrwałym, za przeczytanie mojego tripu, napisałem go tak, jak sam lubię czytać tripy.
- 17783 odsłony
Odpowiedzi
,
Z mojego doświadczenia wiem że, rozkładanie dawek skutecznie minimalizuje ilość CEVów, zwiększając jednak stopień "ujebania".
Dlatego też, sorry mate %D
btw. to naprawdę dziwne, że nie miałeś CEVów chociaż brałeś już 3 razy.
Jak sobie przypomnę moje na 1st tripie (300mg) to aż się łezka w oku kręci.
mnie się też łezka w oku
mnie się też łezka w oku zakręci na wspomnienie pierwszego razu. głębokie 3 plateau, oevy, cevy, najbardziej realistyczne podwójne widzenie evar.
dobrze się czyta Twój raport. na plus.