bajkowy świat i miłość na'vi.
detale
raporty nardin
bajkowy świat i miłość na'vi.
podobne
Pierwszy raz z psychodelikiem klasycznym.
T=22:30
Biorę 2C-P w dawce 7mg i oczekuje na efekty. Po około 30min pojawia się uczucie w żołądku, co świadczy o fakcie wchłaniania się substancji. Pierwsze efekty bodyloadu były wyjątkowo lekkie, prawie niewyczuwalne. Czas ładowania wyniósł 2h.
T=0:30
Zaczynają się lekkie efekty psychodelika. Delikatne falowanie i bujanie a pod zamkniętymi oczyma pojawiają się pierwsze CEV'y. Włączam muzykę oczywiście tylko klasyczną i zaczynam medytacje. Substancja rozkręca się długo więc do czasu peaku spędzam trip na słuchaniu muzyki. CEV'y są piękne. Złożone geometryczne wzory, głównie fraktalne wstęgi Mobiusa, butelki Kleina, tworzą prawdziwą grę świateł, a złożone są z tysięcy kolorowych kreseczek we wszystkich kolorach tęczy. Każda z tych kreseczek to struna, która jest mniejsza od kwarku (Teoria Strun). Nawzajem się przeplatają tworząc lemniskaty Berlusconiego kardioidy, elipsy i asteroidy i to w fraktalny sposób. Gdy faza się wzmaga tworzą się złożone wizje o niewyobrażalnym pięknie na jasnej błękitnej poświacie. Wzornictwa wszystkich kultur w wielkiej psychodelicznej przestrzeni bujają w rytm muzyki i pulsują jakby bijące serce. Godzinę przed peakiem z owych geometrycznych wzorów tworzą się rośliny krajobrazy bujnej dżungli i wszystkiego tego co nazywamy przyrodą. Są nawet węże wielkości pytonów z fraktali i wzorów, ptaki i jelenie, a muzyka choć słyszalna jest przesiąknięta odgłosami przyrody.
T=3:30
Wstaję z łóżka wszystko buja, zlewa się i fraktalizuje. Piję wodę i Coca-Colę a następnie gaszę światło i wyglądam za okno. Na zewnątrz drzewa się przewracają a gdy znikają pojawia się wielka fraktalna projekcja złożona z Smoków Heighwaya i Żuków Mandelbrota. Zupełnie nie zwracałem wtedy uwagi na czas więc nie wiem ile to trwało, ale postanowiłem na maxa podkręcić myślenie aby osiągnąć jeszcze więcej, to co się wtedy stało przekroczyło najśmielsze oczekiwania.
********************************************************************************
Zacząłem marzyć o swoich najskrytszych pragnieniach. Spotkania obcej cywilizacji lub czegoś bajkowego. Gdy pomyślałem Na'vi wtedy wszystko znikło. Przestałem czuć ciało i nie widziałem, że upadłem na łóżko. Okno zamieniło się w piękny świetlisty tunel, a za nim pojawiła się dżungla, jakiej jeszcze nikt nie wdział, o jakiej nikt nie śnił. Tak piękna i żywa, gdzie wszystko tańczyło. Kolory ekstremalnie żywe. Był to jeden organizm. Film Avatar to nie nawet ułamek tego.
Wtedy podszedł do mnie Nody. Na'vijczyk tak piękny. Miał, ze trzy metry wzrostu. Piękne żółte oczy. Nie wyglądał jak kot, jak ma to miejsce w Avatarze, lecz jak człowiek, choć uszy miał elfie, szpiczaste, nie miał ogona ani „USB” w warkoczu, w ogóle nie miał jednego dużego warkocza ale wiele małych. Ubrany był podobne jak w Avatar, z podobnymi ozdobami i biżuterią. Przyszła do mnie również Pamela, przyjaciółka Nody'ego, która zaprowadziła mnie do reszty Na'vi. Przywitali mnie pozdrowieniem „Elei da hai”, co znaczy „Witaj wśród nas”. Oglądałem tą krainę, i nie było tam żadnych wiszących gór i innych bajkowych elementów filmu Avatar, które nie są przecież zgodne z prawami przyrody. Wtedy Na'vi powiedzieli mi abym ich krainę, która nazywa się Na'viria szukał w swym sercu. I wziął sobie tę wizję na pamiątkę, Wtedy Pamela przytuliła mnie i popłakałem się, nikt mnie tak nie ukochał. Oni są tak wspaniali, że to co czułem nie da się przełożyć na żadne słowa. Sekunda tam to więcej niż tysiąc słów. Teraz spełniły się me pragnienia. Na'vi mnie pożegnały slowami „Natira” co znaczy „Żegnaj”. Odpowiedziałem im to samo i pomachałem im i wtedy otworzyłem oczy i byłem w łóżku. Otarłem łzy i zrelaksowanym się. W czasie tej wizji utraciłem ego i nie wiedziałem czy to sen czy psychodelia.
********************************************************************************
T=4:30
Po tej wizji działanie substancji znacznie osłabło, więc włączyłem muzykę i zapaliłem światło.
Oglądałem jeszcze mocne OEV'y. Rośliny w pokoju zaczeły tańczyć. Każda tekstura tapety i podłogi, a także mebli oddzieliła się jak w filmie 3D, zaczęła dymić a z tego dymu, czy może bardziej mgły, powietrze wypełniły fraktalne kwiatki, serduszka i gwiazdki, a przedmioty, żyły własnym życiem. Wtedy z bananem na twarzy. Spędziłem tak resztę trip'a słuchając muzyki i od czasu do czasu zamykałem oczy by oglądać CEV'y. Nie będę tego opisywał, gdyż przypomina to efekty z pierwszej części podróży, a nie chcę się już rozpisywać.
T=5:30
Wschodzące słońce mnie ogrzało. Trip zakończył się, jedyne co zostało to lekkie efekty rozjaśnienia kolorów i zmiany wielkości w dalszej percepcji. Słońce wydawało się większe i ładne.
Dalej czułem się pobudzony, a ten brzask to jak narodzenie się na nowo. Wszystkie efekty psychiczne ustąpiły dopiero wieczorem, więc cały dzień mega dobry humor, ale to już nie temat tej opowieści.
Zakończenie:
To była podróż mego życia. Podejrzewam, że tego 2C-P mogło być w tej kapsułce więcej, gdyż
były wypełnione wypełniaczem i nie można było określić czy faktycznie jest tam tego tyle ile deklarował Vendor. Nie wystąpiły, żadne efekty uboczne ani na tripie ani po nim. Po tej podróży już nigdy nie będę taki jak dawniej, ona zmieniła wszystko...na zawsze.
- 15672 odsłony
Odpowiedzi
Fajny raport. Jaki był Twój
Fajny raport. Jaki był Twój stosunek do na'vi przed tym tripem? Dopuszczasz myśl że to mogło po prostu wyjść na jaw kotłujące się od dłuższego czasu w Twojej podświadomości marzenie, fascynacja rasą z filmu?
Pierwsza częśc przeładowana
Pierwsza częśc przeładowana fraktalnymi pojęciami do granic możliwości. Druga czerstwa. IMO jeden z wielu średniej jakości TR'ów
Opp
Jestem mega fanem Avatara więc się nie dziwię,stosunek do Na'vi mam najlepszy ze wszystkich kosmitów w baśniach i dzisiaj biore drugi raz, czy po 2 tyg tolerka bedzie mała czy nie?