księżniczka chinina i dxm
detale
7,5mg/100ml chinina (400 ml łącznie)
raporty saske
księżniczka chinina i dxm
podobne
14:00
Ruszyłem z narzeczoną na polowanie do aptek. Panie farmaceutki jak zwykle życzliwe i pełne pomocy. Acodinu nie było, poszliśmy w zamienniki.
14:15
Wszystko kupione. Względem aptek. Trzeba kupić należytą popitkę do tabletek. Bio-chemia, medycyna, farmacja zawsze były mi bliskie. Z tego względu zdecydowaliśmy się kupić tonic z chininą. Atrakcyjnym wydawało mi się połączenie chininy z DXM.
14:30
Tabletki w żołądku popite napojem z chininą. Na raty, nie wszystkie od razu. W celu uniknięcia wymiotów. Paliliśmy papierosa pod blokiem, kiedy zaczęliśmy czuć pierwsze efekty. W między czasie popijając napój zawierający chininę. Były to subtelne zmiany w percepcji.
16:30
Dwie godziny od przyjęcia tabletek. Czyli teraz widzimy się z najwyższą formą ich działania. Wypita cała butelka tonicu z chininą. Efekt niesamowicie zadowalający. Uczucie spokoju i poczucie estetyki piękna świata. Błogostan i pobudzenie wraz z otępieniem jednocześnie. Nie jest to typowa DXM-owa faza. Jest ona subtelna i solidna jednocześnie. Nie jest przytłaczająca, jak to zwykle na DXM w moim przypadku bywa, jest aksamitna.
(Moment rozdzielenia się z narzeczoną.)
16:50
Idę zapalić papierosa i pomyśleć, zaraz tu wracam.
16:55
Jest to stan niesamowicie błogi, kreatywny, twórczy i przyjemny. Branie DXM zawsze było dla mnie połączone ze zwiększonymi lękami (mam narwice lękową) i psychosomatyzacjami. Tymczasem one zupełnie ustały. Czuję się znakomicie. Uważam, że jest to połączenie idealne. Zaiste 300 mg DXM oraz 30 mg chininy rozłożonej w czasie, popijanej. Są to odczucia niesamowicie przyjemne, dosłownie wszystko daje poczucie spełnienia i przyjemności, czego by się aktualnie podjęło.
17:00
Działanie się jakby wypłaszczyło. Ustabilizowało. Poczucie lejącego się ciała. Ogólne rozluźnienie, brak przejmowania się przyziemnymi sytuacjami. Wzmożone myślenie abstrakcyjne, filozoficzne, twórcze i duchowe.
17:20
Wszystko stoi stabilnie. Myślenie wydaje się być odpowiednio przytłumione, a ciało znieczulone. Towarzyszem mi jest cały czas stan błogości, oderwania od świata rzeczywsistwgo i przebywanie w jakiejś bezpiecznej, cofniętej w czasie o kilka lat bańce utopii. Czuję, jakby był rok 2010-2015, myślę, że rozumiecie to poczucie retrospektywicznego vibeu. To tak jakby na zdjęcie nałożyć efekt sepii i ziarna. Takim zdjęciem w sepii i z ziarnem można ten stan opisać. Jednocześnie czuć przyjemną melanholię płynącą z ogółu atmosfery otoczenia (jesień, półmrok w pomieszczeniu, ciepłe kolory), jak i niesamowite zadowolenie z własnego życia, posiadanych perspektyw i miejsca, w jakim się znajduję.
17:30
Siedzę i myślę, że mam ochotę na spacer. Założyłem płaszcz, wziąłem telefon, szlugi i zapalniczkę. Wyszedłem przed blok. Odpaliłem papierosa i spaceruje wolno korytarzami ułożonymi z bloków z wielkiej płyty. Praktycznie niepoczucie ciała. Jakby było się figurą woskową. Stan idealny.
17:40
Poczucie czasu jest mocno zniekształcone. Czas niby leci naturalnym tempem, a jednak jakby zwolnił specjalnie dla mnie, abym mógł się daną chwilą wystarczająco nacieszyć. Pomimo tego, że w danym momencie nie dzieje się nic spektakularnego, to jednak są to momenty wyjątkowe ze względu na sam ich charakter. Wszystko zdaje się być pocieszającym, uderzająco łaskawym względem mnie jako aktora oraz innych jako reszty aktorów tej wielkiej sceny. Wszelkie role są teraz wyraźnie ważne i żadnej z nich zabraknąć nie może, ażeby wszystko działo się tak jak należy.
17:50
Jest to stan wysoce zadowalający. W nim nie ma żadnej trwogi, wszystko wydaje się być jakby proste i oczywiste. Problemowi przyjrzeć się teraz można z odległości, wyciągnąć słuszne wnioski. Jakich decyzje powinno się podejmować, bo człowiek w czas jest bardzo ubogi. Siedzę na krześle, myśli same do głowy przychodzą, ja tylko jak automat je na klawiaturze komputera wciskam. Odpowiednie klawisze z literami. Jest to stan niewątpliwie głęboki. Idealny do przeżywania romansów rzeczywistości między swoimi marginesami. Bo to właśnie na marginesach rzeczywistości widać to, co się widzieć powinno. Całe dziewicze piękno tego świata. Nawet jeśli betonowa jungla nas otacza, można dojrzeć wszędzie tę iskrę Boinia - Bogini Matki jako boskości tego świata, cudu stworzenia i wspaniałości wszystkiego i każdego z nas. Wszystko, co nas otacza, jest częścią nas, a my częścią tego czegoś. Tylko zapomnieliśmy jako gatunek o tym fakcie, tworząc to wszystko.
18:00
Tak do mnie to teraz dotarło, nawet nie tyle co dotarło, bo miałem to uświadomione, a we mnie uderzyło, że mało kto żyje w szacunku z naszą Pierwszą Matką. Na co dzień ten fakt mnie, aż tak nie niepokoił. Jednak teraz odnoszę wrażenie jakoby praktycznie nikt naszej matki ziemi nie chciał szanować. Nawet jeśli wszyscy starają się być eco to i tak znajdzie się jakiś brudas, który wyrzuci foliówkę do morza, czy wrzuci oponę do ogniska. Tego typu przemyślenia ze mną pozostają.
PODSUMOWANIE:
Łączenie środka zwanego chininą wraz z dekstrometorfanem pozwala osiągnąć zaskakująco przyjemne doznania psychiczne i cielesne. Trudno ująć w słowa ów wrażenia, jednak nie da się zauważyć żadnych negatywnych odczuć. Nie dostrzegam działań, które mógłbym uznać za nieprzyjemne. Niby to tylko połączenie DXM i Chininy, ale okazuje się mieć potencjał niesamowity.
- 6439 odsłon
Odpowiedzi
Mmmm zachęcająco dobrze
Nie widziałam tak dobrego tripa z dxm, on tak mocno działa na żołądek, że zawsze go unikałam - wręcz jego dobroczynne fazy były stłumione przez te negatywne efekty :(
Kolego , dziękuję za dobry przepis ;)
// Nauferi
Hrrr...
N / Kato / 97