realna halucynacja.
detale
raporty tomaszproblem
realna halucynacja.
podobne
Wtorek 05.06.1*
Słońce moje drogie za kurtyną, a tu 16. Zią 1 wpada do mnie byśmy to razem oddali sie konsumpcji resztek 4 aco dmt i 2c-b (0.02/0.04) na osobe, jakieś lolo na droge i chyc na czeskie strony Cieszyna. Okolo godziny 17:30 Zjadam ten szyt, i spacer w okolo mostów Cieszyńskiej Olzy. Z 15km nasze buty przeszly. Ewakuacja do kauflanda przed 23. Kupilem cytryny pomidory i cos do picia i zarcia. W miedzyczasie zią 2 dzwoni, ze jakies kwasy, ze jakas keta jakies takie szmery bajery. (keta alert) Keta, keta, gdzie keta jaka keta dawaj dawaj :D:D No wiec wieczór przypaletal nas dalej w rewiry polan akademickich. Kilka pasków zweryfikowało chęc na LSD. Niebiosa zagrzmiały. Czyżbym znowu palki nie przeginał? Ekipa 10 losowych ludzi + 2 moich ziomów. Cala ekipa juz rozjechana, poszedlem odprowadzic ziomeczka, z którym zwiedzałem cały dzień i kupic piwo ludziom na stacji i fajki. Po odprowadzeniu ziomeczka podbilem do domciu po hajsik i poleciałem na stacje. Po powrocie na polane przed akademikiem, kolejny paseczek i z godzine pózniej LSD.(okolo godziny 2 w nocy)Gwiazdy zaczely pisac swoj wlasny komiks na niebie, z wesolymi kumplami machajacymi do mnie rekami, dobija do nas jakis 2 randomowych czlowieczków, na jakies metaamfetaminie z psychotropami, no i szukają tego czego nie ma na trawie. Zaczęli ryc skwaszoną ekipę abstrakcyjnymi opowieściami z psami w roli glównej, które niestety abstrakcją nie byly i obijaly sie o realia. Po koleji odbijali ludzie, z coraz to większymi paranojami na twarzach. Niesamowicie sie wkurwilem, ze mimo upomnień i zwracania uwagi na ogarnięcie pięknego miejsca, zostaliśmy we 2 z ziomem 2. Ogarnęlismy syf, puchy, wszystko i stwierdziliśmy, że idziemy do domu.
No i tu historia odbija w drugą stronę, gdyż wychodziwyszy przez glówna brame stanąlem z powrotem na polanie, na której leżeliśmy. Telefon do łapy pierwszy numer i mantra "Zią do mojej do domu" Ogarnąl, że chyba jest ciężko. Od tego momentu po raz kolejny w zyciu znalazlem sie w wymiarze, w ktorym wizual wzrokowy i haluny sluchowe, są wszystkim co mnie otacza, każdy zakręt, każda górka, każde spojrzenie za, wiązało się z powrotem do początku dąrzenia do niego. Zacząlem klepac sie po wlasnych plecach widzśc swój tyl. Zią gdzie jestesmy, czy ide do domu? Nie martw sie stary google mapsa mam w glowie. Kazdy zakręt stawal sie pętla. Jakims cudem ziomek doprowadzil mnie na chate i nie wiedziec czemu polecial dalej w tripa. Widzę, ze kobita śpi, więc nie będe jej martwil, że jakis hardcore na bani. Jako ze mieszkam na stancji z moja panną i koleżanką i mamy przejściowe pokoje, to musialem wchodzic drugimi drzwiami i przez korytarz do kibla. Problematyczne gdy wizual uniemożliwia ci orientacje gdzie jesteś. Zacząlem stawiac sobie pulapki antypętlowe, typu telefony. Uznalem, że musze iśc do kuchni(czyli musialem użyc klucza i dojsc tam, natomiast z wizji stworzyły sie 4 kwadraty, po przekątnej 3D normalne i do góry nogami i po przekątnej w jeden i drugi bok, w kazdej z tych rzeczywistości szedlem do okoła piramidy w kierunku centrum, aby spotkac siebie w samym środku, mysl ze sie spotkam byyla niepokojąca, natomiast w momencie spotkania znalazlem sie w kuchni i przede mna był jeden z najpiękniejszych widoków mojego życia, przed oknem armagedon, największa ulewa jaka ąmialem okazje widziec w swoim życiu, rzęsista, gęsta i grzmiąca, czas zaczął powoli zwalniac, krople jak w matriksie coraz wolniej, do momentu, aż stanął czas, dźwięk zniknął wraz z nim i nagle niczym wodospad równą taflą wszystko lunęło na ziemie i oczom ukazało sie przepiękne słońce, patrzylem na nie długo, poszedlem do kibla i wrócilem jakims cudem do pokoju.Zacząlem wlączac cały sprzęt w domu, w poszukiwaniu dźwięku, pukałem w przedmioty, telewizor ciemny, xbox nic, komórka czarno, tylko ciemnośc. Zdalem sobie sprawe z tego, ze stan, w którym jestem zależy od mojego mózgu, i skoro przed moimi oczami dzieje się co on chce. To skoro to mój mózg to będzie sie działo co ja chcę.
Zacząłem kreowac własną rzeczywistocś, stawiałem pułapki antypętlowe i misje nie obudzenia nikogo od okolo 6 do godziny 11 gdy mialem budzic moja panne.(wiadomo niechciałem martwic) Moje własne ego wyszło przede mnie i zacząłem z nim rozmawiac o tym co powinienem w sobie zmienic, była to długa konwersacja i myślę, że zmieniła mnie. Po rozmowie postanowilem zjeśc jakies witaminy i znalazłem magnez, który okazało sie, że już znajdował sie w moim przelyku z tym paskudnym smakiem zanim zacząłem go szukac. W powietrzu lewitowało jabłko w samym centrum pokoju, które usilnie obgryzałem w powietrzu go niedotykając(jak po tripie zobaczylem ogryzek byłem niesamowicie zdziwiony, że ono istniało naprawdę). Kilka razy musiałem isc do kuchni, chodzilem w poszukiwaniu czegoś do picia, natomiast spojrzenie za cokolwiek wprowadzało mnie na początek drogi za każdym razem, więc chodzenie było wielkim labiryntem i łamigłowką doznaniową na zasadzie dotykania wszystkego w koło, oczy całkowicie robiły mnie w konia, miałem niesamowity ubaw z rozwiązywania tej zagadki.Pukanie w przedmioty, tupanie nic nie tworzylo dźwięku,.(ket work probably), dalej go szukałem i w moich rękach znalazła sie djemba, i w raz z moim uderzeniem w nią, dzwięk wrócil z kawalkiem Kaya Project - Kanzaman Breaks i ich bębnami, uderzenie w djembe wibrowalo w nieskonczonośc, jeden dzwięk trwal wiecznośc, skrzyżowanie na dworze zaczęlo tworzyc mi kawałek heavyweight Infectedów. Nagle kumpel puka do drzwi otwieram, on wbija w chate budzi wszystkich, w środku zdarzenia zwrócilem uwage, ze wszyscy mówia na wspak, oczywiscie halun, nikt nie wszedl do domu. Ziomek zacząl chodzic w 3 rzeczywisstościach przed moimi oczyma, przeszlej, teraźniejszej i przyszlej, mowiac w 3 różnych czasach odnoszących sie do wydarzeń przeszłych teraźniejszych lub przyszłych. Jak gada do ciebie ziom w 3 postaciach to calkiem smieszne:D:D:D Ekipa z drugiego pokoju zaczęła się smiac i wesoło poleciała w sufit. :D Dualizm w tym wypadku to malo powiedziane, nic nie bylo np. biale bo bylo biale i nie bylo. Ide prosto? Nie bo idę i nie. Skręcasz w prawo czy lewo? NI chuja, skrecasz w obydwie. Idac dwójką siebie skręcam w 4, zrobiłem siec wlasnych siebie idących w różne strony. Moglem rozmawiac ze soba w roznych czasoprzestrzeniach, pouczalem siebie z przeszlosci, z nikim nie moglem porozmawiac to rozmawialem ze sobą. Kadzidła dawały mi ubaw bo mogłem pisac plomieniem po wizji i zostawało to na bardzo długo. Skręciłem jakiegoś papierosa po trudnych walkach, oczywiście nawet pierwszy buch sie zapętlil i byl ciągle pierwszy. So funny.
Kolo godziny 10 zmartwionym udalo mi sie zadzwonic do zioma 2. Ktory mówi, że jedzie jakimś autobusem, ale jakoś ogarnie i wpadnie do mnie. Zadzwonilem odrazu drugi raz aby upewnic sie ze gadalem z kolesiem, a nie ze swoją glową. I w międzyczasie moja panna sie obudziła. WELCOME BACK REALITY:D
- 9766 odsłon